Miasto kobiet. O recepcji czarnych protestów

Niech Bóg będzie błogosławiony! Moje szlachetne Damy! Nasze miasto jest wzniesione i ukończone. […] Zostało wybudowane dla wszystkich godnych Dam z przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Najdroższe siostry moje, to naturalne, że cieszy się serce, kiedy wychodzi zwycięsko z takiego przedsięwzięcia a wrogowie są zmieszani […] Ale, moje drogie damy, nie zmarnujcie tego nowego dziedzictwa, jak czynią ignoranci, którzy napełniają się dumą kiedy się bogacą, ale idźcie za przykładem waszej Królowej, Dziewicy – władczyni, która po tym jak ogłoszono jej wielki honor, że zostanie Matką Boga, uniżyła się jeszcze bardziej nazywając się sługą Bożą.[1]

Kobieta na ulicy

Umieszczeni przy lewej krawędzi pola obrazowego – młoda kobieta i dziecko trzymane przez nią w ramionach, otwierają kompozycję, stanowiąc zarazem jej pierwszy plan i główny motyw przedstawienia.  Bohaterka Macierzyństwa, bo taki tytuł nosi praca, namalowana przez Olgę Boznańską w 1902 r., ma na sobie czarny strój. Zaczesane do tyłu, uformowane w zgrzebną fryzurę, ciemne włosy, odsłaniają profil o posągowych rysach. Tym, co najbardziej przykuwa uwagę do delikatnej, dziewczęcej, ale zmęczonej życiem twarzy, jest niesamowite spojrzenie kobiety. Młoda matka szaroniebieskimi, „głębokimi” oczami spogląda w dal.  Choć wpisana w miejski pejzaż, jest jednocześnie nieobecna. Nie wiadomo, jak daleko sięga jej wzrok. Można być jednak pewnym, że to, co nim obejmuje, jest znacznie bliżej, niż wybiegające daleko w przyszłość myśli. Co je wypełnia? Być może los dziecka, które tak czule obejmuje. Motyw silnie inspirowany przedstawieniami Madonny z Dzieciątkiem, w których smutek Rodzicielki wiązał się z wizją nieubłaganej śmierci Pierworodnego.

Smutna, łagodna, spokojna i dostojna kobieta tuli do siebie śpiące dziecko, jakby chcąc osłonić je od niebezpieczeństw świata, które nań czyhają poza jej ramionami. A te są zdecydowanie bliżej niż dalej. Oto szarość ubranka dziecka płynnie przechodzi w motyw ulicy o tym samym kolorze i odcieniu. Można wręcz rzec: ulica wchłania to maleństwo, próbuje je wyrwać z objęć matki, czemu ona dzielnie próbuje się przeciwstawić. Postaci, jak i cały otaczający je świat (wyobrażenie miasta), zlewają się w pesymistyczną gmatwaninę form i barw – czernie i szarości spowija zimne światło. Jedynymi tchnącymi życiem elementami obrazu są partie skóry jego bohaterów, mające kolor krwi zmieszanej z mlekiem. Obraz zapadający w pamięć, namalowany – co nie jest tu bez znaczenia – przez kobietę wyemancypowaną, niezależną i przez – co godne zaznaczenie w kontekście dalszych rozważań – Polkę mieszkającą we Francji.

Współczesne, najwspółcześniejsze obrazy, zamieszczane w albumach portali społecznościowych, również pełne są ubranych na czarno kobiet, dla których tłem staje się ulica. Zdjęć i kobiet jest wiele. Niektóre z nich nawet, podobnie jak w przypadku omówionej realizacji Boznańskiej, trzymają na rękach dziecko, inne dzierżą w dłoniach transparenty, chorągwie, tęczowe balony, mikrofony, szczekaczki, czarne parasolki lub wieszaki (symbol aborcji przeprowadzanej „domowym sposobem”). Kolejne mają ręce puste, ale uniesione w górę i uformowane w pięści,  złowrogo nimi wymachując. Są też takie, które niosą plemienne instrumenty, wydobywając z nich głośne dźwięki (te mówią o sobie „czarownice”). Przez nadgarstki niektórych przewieszona jest „Gazeta Manifowa”. Idą szpalerem, jedna przy drugiej, wypełniając urabanistyczno-architektoniczne przestrzenie miasta, przelewają się ulicami. W przeciwieństwie do dziewczyny z olejnego obrazu, nie są subtelne, refleksyjne, dostojne. Ich ciała wykonują gwałtowne gesty, twarze mają wykrzywione grymasem, usta rozwarte krzykiem. Część z nich ma na sobie wyróżniające je dodatki (charakterystyczne okulary, duże tatuaże i koczyki nakrycia głowy, bandamki, malunki lub naklejki na czołach i policzkach, zaklejone usta), drapieżne fryzury (lub zupełny ich brak) i ostre makijaże albo ekstrawaganckie ubrania. Twarze niektórych przesłaniają czarne chusty. Te ostatnie wymachują czarno-czerownymi chorągwiami. Wśród nich idą anarchiści, dalej transwestyci i homoseksualiści, manifestujący swoją orientacją na niesionych transparentach („Pedały z kobietami”) lub otulając się tęczowymi flagami. Kobiety-lesbijki swoje upodobanie do tej samej płci wyrażają, łącząc się w erotycznych pozach, całując.

fot. Maciej Kluczyński – PAP

Czarne Protesty to strajki kobiet odbywające się w różnych miastach Polski. Manifestacje o tym charakterze mają w ostatnim czasie miejsce w różnych miejscach świata. Te ostatnie w naszym kraju czasowo i semantycznie łączyły się z Dniem Kobiet. Czego dotyczyły? Hasła, z którymi ich uczestniczki szły, na transparentach i na ustach były różne. Te, pojawiające się najczęściej odnosiły się do:

– wolności – pojętej jako możność decydowania o „własnym ciele”, tzn.  w przypadku ciąży  poddaniu się zabiegowi aborcji lub jej zaniechaniu, możności skorzystania z bezpłatnych środków antykoncepcyjnych i wczesnoporonnych oraz zabiegów sterylizacji, a także zapłodnienia in vitro (hasła takie, jak: „Moje ciało, moja sprawa”/„Moja broszka, moja sprawa”, „Mam prawo decydować o własnym ciele”, „Oprócz macic mamy mózgi – decydujemy same”, „Pisopaci won od macic”, „AborcJA?”, „Prawo do antykoncepcji i godnego porodu”, „Aborcja jest eko”, „Niechciane ciąże = więzienie kobiety”, „Jestem za życiem, jestem za wyborem”, „Kobieta to nie fabryka”, „Pigułka rozumu dla rządu”, „Pierdolę, w tym kraju nie rodzę. Chazan precz!”, „Moje życie też jest święte”, „Moje balony, moja sprawa”, „Kobieta ≠ wagina”, „Macice wyklęte”); wolności rozumianej przez nie jako wyzwolenie z opresji ciemiężyciela – rządu i systemu patriarchalnego (hasła: „Jestem wkurwiona”, „Przeciw przemocy władzy”, „Chronić życie – wyskrobać władzę”, „Ciocia Jarosława i seks-zabawa #podłazmiana”, „Szydło niestety, ten rząd obalą kobiety!”, „Łapy przy sobie. PiS off”, „Dość antyspołecznej polityki mieszkaniowej. Razem walczmy o nasze miasto!”, „Feminizm przeciw wyzyskowi”/”Kobiety przeciw wyzyskowi”, „Dość kompromisów przeciw przemocy władzy”, „Wymawiamy służbie w domu i w pracy”, „Bez walki nie licz na lepsze życie”, „Stanowcze nie dla przemocy”, „Nie dla barbarzyństwa wobec kobiet”; „Pokażmy czerwoną kartkę rządzącym i zrobimy taki hałas jakiego jeszcze to miasto nie słyszało! Weźcie pokrywki, chochle, patelnie i wszystko, co pomoże wam wyzwolić swoją energię. To będzie demonstracja naszej siły i okazja, żeby wyrzucić z siebie całą złość jaka jest w nas!”.);[2]

– równości – definiowanej przez manifestantki jako chęć do zrównania ich praw (szeroko pojętych) z prawami mężczyzn (slogany: „Pierdolę, nie golę”, „Rynek pracy kobiet. Dyskryminacja”, „Prawa człowieka  prawami kobiet);

– solidarności („Solidarność”, „Solidariat”, „Solidarność naszą bronią”, „Solidarity with Kurdish women. Women = life + freedom”, „Dziewuchy dziewuchom”, „Nie ma równości  bez solidarności);

– relacji z Kościołem – w tym likwidacji klauzuli sumienia, likwidacji religii ze systemu edukacji, ograniczenia środków finansowych Kościoła na rzecz organizacji ds. walki z przemocą („Opieka medyczna – nie watykańska”, „Niech Kościół odpierdoli się od naszych macic”/„Odpierdolcie się od naszych macic. Dotyczy także ePiSkopatu”, „Zajmijcie się Ciałem Chrystusa”, „Macice wstały z kolan”, „Księża i politycy, zabierzecie łapy spod naszej spódnicy!!!”, „Zabierz swój różaniec od mojej macicy!”, „Kościół Polsce ciąży”).

jpg

fot. Maciej Kluczyński – PAP

Czarne Protesty wspierane są przez polskich celebrytów (m.in. Krystynę Jandę, Maję Ostaszewską, Magdalenę Cielecką, Magdalenę Popławską, Olgę Bołądź, Anję Rubik, Agatę  Młynarską, Magdalenę Gessler, Kubę Wojewódzkiego, Andrzeja Seweryna, Macieja Zakościelnego), którzy swą protekcję dla protestujących kobiet wyrażają obecnością na pochodach oraz wpisami na internetowych profilach społecznościowych i umieszczaniem na nich zdjęć w czarnym przebraniu.  W październiku 2016 roku znana polska wokalistka, twarz „Czarnych protestów”– Natalia Przybysz, w wywiadzie opublikowanym na łamach „Wysokich Obcasów” opowiedziała o autobiograficznej piosence, w której przyznaje się do usunięcia ciąży.[3] W rozmowie z Pauliną Reiter wyjawiła powody, dla których podjęła decyzję o aborcji. Były nimi: niechęć do wprowadzenia zmian w poukładane już życie, podporządkowywania się losowi, który zadecydował za nią i jej partnera, komfort – optymalna jakość dotychczasowego życia bez pieluch, zbyt mały metraż mieszkania (zaledwie 60 metrów kwadratowych). Wyjawiła również, co czuła podczas zabiegu i po nim: Jest czysto, miło, ciepło. Opieka jest profesjonalna. To dobrze zorganizowana sytuacja, która daje poczucie bezpieczeństwa. Kładzie się do łóżka. Przychodzi anestezjolog, ona podaje rękę, zasypia. Po pięciu minutach budzi się na sali, pod kołdrą, jej chłopak jest koło niej. Wszystko trwało pięć minut. Pięć minut. I nagle przychodzi taki wielki oddech. Największy wydech świata. […] Czuję wielką ulgę. Nagle cieszysz się wszystkim w swoim życiu, tym, co masz. Robisz postanowienia, jakby był Nowy Rok – że teraz zrobisz to i tamto. To najbardziej uskrzydlające przebudzenie. Pięć minut – i masz z powrotem swoje życie.[4] Na początku kwietnia 2017 roku piosenkarka została Superbohaterką 2016 „Wysokich Obcasów”. Nagroda została przyznana przez kapitułę za odwagę szczerego wyznania – w czasach postprawdy, propagandy i opresji kobiet.[5]

Niedawno na łamach tego samego pisma inna polska celebrytka-feministka – Manuela Gretkowska, opowiedziała o tym, jak wywołała u siebie wcześniejszą menopauzę, ponieważ nie stać jej (fizycznie i psychicznie) na kolejne dziecko (tłumaczy, że z antykoncepcji zrezygnowała ze względu na własne zdrowie), a poza tym przeszkadzały jej comiesięczne krwawienia[6]. Zapytana, w jaki sposób tego dokonała, odpowiedziała: Zapakowałam podpaski, przewiązałam wstążką i się pomodliłam: „Panie Boże, bardzo cię proszę”, jak Jezus na Górze Oliwnej. Powiedziałam: „Weź to cierpienie ode mnie”. I miałam menopauzę rok po urodzeniu dziecka, czyli w wieku trzydziestu ośmiu lat[7]. W dalszej części rozmowy Gretkowska wyjawia zalety wcześniejszej menopauzy. Podobnie, jak poprzedniczka, wskazuje na większy komfort życia: brak ograniczeń seksualnych (nie trzeba martwić się o niechcianą ciążę), a poza tym: możesz, kiedy chcesz, iść na basen, zaplanować sobie urlop, nie myśląc o tym, że dwa dni będziesz zdychać jak zwierzę zakrwawione. Totalna wolność[8].

jpg

fot. Jacek Bednarczyk – PAP 

Czarne Protesty stały się inspiracją dla środowisk artystycznych. W dniach poprzedzających 8 marca 2017 roku i w samo święto kobiet w różnych miastach Polski odbywały się wydarzenia, mające na celu uświetnienie samych manifestacji: wernisaże wystaw twórczyń-feministek, happeningi i performance.

Marsze kobiet były bodźcem dla uformowania się grupy Frakcja. Zrzeszone w niej artystki, a zarazem kuratorki (Ewa Bloom Kwiatkowska, Monika Czarska, Anka Leśniak, Aurelia Mandziuk, Marta Ostajewska, Jolanta Rudzka-Habisiak, Jolanta Wagner), działają w ramach Stowarzyszenia Sztuka i Dokumentacja. 8 marca Frakcja w łódzkiej Galerii Manhattan Transfer otworzyła swoją wystawę „Kobiety, które siedzą w Łodzi / manifest obecności. Artystki zaznaczają, że chciały uskutecznić nowy paradygmat podejścia do sztuki i wystawiennictwa, polegający na  demokratyzacji wyrażonej poprzez: niehierarchiczną (lub hierarchiczność poziomą), kooperację, prace zespołową (spółdzielczą), współodpowiedzialność i interdyscyplinarność[9].

W Warszawie w Dzień Kobiet w ramach strajku zorganizowany został cykl happeningów. Pierwszy z nich nosił tytuł „Ściana furii”. Kobiety zachęcano, by na znak protestu wobec obecnego rządu stworzyły razem graffiti przed siedzibą partii PiS, na ulicy Nowogrodzkiej: Masz dość tego, że politycy wciąż nie szanują kobiet, ograniczają nam dostęp do antykoncepcji i robią sobie kpiny z edukacji? Czy wiesz, że prawie każdy szpital w Polsce odmawia pacjentkom legalnej aborcji? Czytałaś ostatnio o zgwałconych kobietach, które walczą z polskimi sądami o godne traktowanie i sprawiedliwy wyrok? MY TEŻ. W najbliższy Dzień Kobiet strajkujemy – pokażmy politykom, czego tak naprawdę sobie życzymy! […] Zmalujemy im taką Czarną Środę, że będzie im się po nocach śniło na długo po utracie władzy[10].

jpg

fot. Artur Reszko – PAP

Happening „Kwiaty polskie” odbył się przed budynkiem Sejmu. Organizatorki wydarzenia zapowiadały: Chcemy podziękować obecnemu Parlamentowi. Mamy za co! Przyniesiemy ze sobą okolicznościowe bukiety goździków i utworzymy chór kobiet. Ale nie zamierzamy być już miłe. Ten Sejm dostanie od nas takie podziękowania, na jakie zasłużył idąc na wojnę z kobietami. Będzie ostro i punkowo. Bo jesteśmy wściekłe. I nie zamierzamy tego kryć. Sorry, Polsko![11]

Trzecia akcja artystyczna w stolicy – „Blondynki wywołują polityków” – polegała z kolei na wywoływaniu polityków, którzy – zdaniem strajkujących – działają na szkodę kobiet. Działanie wieńczyło wystąpienie pt. „Niebieska linia”  (nazwa nawiązująca do Ogólnopolskiego Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie), podczas którego nastąpiło przejście kobiet (niosących dużą niebieską wstęgę) spod Rotundy na Plac Konstytucji[12].

Zwieńczenie warszawskich happeningów, organizowanych w ramach Czarnego Protestu, stanowiło wydarzenie „Freedom Disco”, odbywające się przy wejściu do Metra Centrum. Wolność to nie kłamstwa i gładkie słowa polityków, nie da się jej kupić w supermarkecie ani w kościele. Mamy ją w sobie, w naszych marzeniach i działaniach. Ale wolność jest tylko tam, gdzie jest też miejsce na kobiecą solidarność. Zatańczmy razem, poczujmy siłę i radość kobiet (i sojuszników oraz osób które nie identyfikują się z jedną płcią). Bo jeśli nie mogę tańczyć, to nie jest moja rewolucja! – apelowały inicjatorki akcji na jednym z portali społecznościowych[13].

jpg

fot. Marcin Obara – PAP

Warszawską artystką znaną z twórczości związanej ze Strajkami Kobiet jest Diana Grabowska, autorka projektu „Poniżej pasa”. Polega on na haftowaniu na damskich majtkach szowinistycznych – zdaniem Grabowskiej – sloganów. Zdjęcia uczestniczek prowadzonych przez nią warsztatów, ukazujące je od pasa w dół, w „ozdobionej” napisami bieliźnie, umieszczane są następnie w internecie. Ten rodzaj twórczości – twierdzi artystka – działa na nią uspokajająco, jest rodzajem medytacji, a nawet terapii. Grabowska chętnie udziela się podczas Strajków Kobiet: Potem był „czarny protest”. Diana wyhaftowała napis na majtkach, poszła pod Sejm, opuściła spodnie i zrobiła zdjęcie. – Sztuka ma reagować na rzeczywistość, nie ma sensu robić jej tylko w domu. Zrobiłam z gaci transparent – użyłam tego, co bardzo intymne, prywatne, jako narzędzia sprzeciwu. To wywołało reakcje w sieci – komentuje młoda absolwentka rzeźby warszawskiej ASP[14]. Uczniami Grabowskiej są też mężczyźni: Jeden z nich wybrał hasło: „Bywam słaby i zależny”. – To bardzo mocne, kiedy facet uczony od dziecka emocjonalnej twardości wyszywa takie wyznanie na swojej „męskości”. Na chłopców też bywa wywierana silna presja – często słyszą: „Nie zachowuj się jak cipa”. Żeńskie organy płciowe są traktowane jako najgorsza obelga – stwierdzono na łamach „Wysokich Obcasów”[15]. Marzeniem artystki jest wspólne haftowanie haseł na bieliźnie wraz z seniorami, członkiniami koła gospodyń wiejskich oraz grupą gejów: „Poniżej pasa” jest działaniem otwartym dla wszystkich, którzy szukają sposobu na odreagowanie słownej dyskryminacji[16].

Za pośrednictwem haftu protestowały też kobiety w Krakowie. Instruowane przez Kolektyw Złote Rączki zorganizowały akcję „STRAJK. Haft okupacyjny”. Podczas cyklu spotkań w Bunkrze Sztuki uczestniczki inicjatywy własnoręcznie przygotowywały transparenty na manifestację, która odbyła się 8 marca: Przez ostatnie pół roku litery transparentów wypełniłyśmy kwiatami, budując solidarność i społeczność hafciarzy i hafciarek – stwierdziły[17]. Podczas Czarnego Protestu można było też wykorzystać gotowe, wykonane wcześniej wstęgi tkaniny z hasłami propagandowymi. Pierwsza taka (z napisem: „Myślę, czuję, decyduję”) powstała w kontekście Strajku Kobiet, który miał miejsce 3 października 2016 roku[18]. Opowiadając o spotkaniach, podczas których wykonywały transparenty dla Beaty Biali (autorki artykułu „Dzień Kobiet: Igłą i nitką obalają patriarchat”), uczestniczki podkreślały ważny aspekt, jakim jest damska solidarność i relacjonowały: Narzekamy na władzę, chwalimy się wibratorami. Co która rzuci, to temat się kręci. Takie tam plotkowanie, jak to u bab […] Dla nas Chazan to nie jest lekarz, to jest wróg kobiet […] Co to ma być, że dla mężczyzn tabletki na potencję od ręki? Niektórzy lekarze kłamią, że tabletka „po” jest wczesnoporonna, a przecież każdy z nich wie, że to tak nie działa. To są opinie Kościoła, a nie medycyny[19].

W Poznaniu Czarnemu Protestowi towarzyszył wernisaż wystawy „Złe kobiety” w Centrum Kultury Zamek, kuratorowanej przez Krystynę Piotrowską. Prezentowane na niej prace Beaty Ewy Białeckiej, Iwony Demko, Katarzyny Górnej, Zuzanny Janin, Anki Leśniak, Natalii LL, Macieja Osiki, Aleksandry Polisiewicz, Aleksandry Ska oraz Marty Frej, odnoszą się do pozycji kobiet tak w Polsce, jak i na świecie. Jej tytuł czerpie z wieloznaczności pojęcia „zła”, „zły”, „złe” w języku polskim. To reakcje na to, co nas kobiety dotyka, poniża, obraża, deprecjonuje jako ludzi, obywatelki, artystki w obecnym otoczeniu społecznym i kulturowym. W ten też sposób reagujemy na zjawiska i działania polityczne, które afirmują i utrwalają patriarchalny model społeczeństwa – zaznacza kuratorka[20]. Dodaje też, że przyczyny dominacji mężczyzn nad kobietami upatrywać należy w religiach monoteistycznych, takich jak judaizm, islam czy katolicyzm. Zdaniem Piotrowskiej niestety więc, od początku rola kobiety została ustanowiona tak, by nie zagrażała ona mężczyźnie. Na szczęście jednak: kobiety są coraz bardziej świadome swojej siły, swego znaczenia i pozycji i będą się upominać o swoje właściwe miejsce w społeczeństwie – zaznacza[21]. W tym miejscu warto wspomnieć, że ostatnia ze wspomnianych artystek uczestniczących w wystawie, Marta Frej jest również autorką muralu w obronie praw kobiet – z hasłem: „Martwa dziecka nie urodzę!” – znajdującego się na ścianie kamienicy przy ulicy Targowej 15 w Warszawie oraz memów o  podobnym charakterze, uświetniających marsze kobiet. Grafiki Marty Frej (…) stały się już symbolem walki kobiet podczas czarnego protestu. Są to prace bardzo aktualne i dobitnie ukazujące współczesną walkę kobiet o swoją godność” – twierdzi Piotrowska[22].

jpg

fot. Rafał Guz – PAP

W oparciu o analogiczne założenia powstała kolejna poznańska wystawa – „Polki, patriotki, rebeliantki”, prezentowana w Galerii Miejskiej „Arsenał” we wrześniu i październiku 2017 roku.  To, co zbliża ją do „Złych kobiet” jest również obecność jednego twórcy (Dawida Marszewskiego) pośród grona artystek-kobiet oraz uczestnictwo w wystawie Marty Frej i Iwony Demko. Oprócz wyżej wspomnianych, w „Arsenale” swoje prace zaprezentowali: Chór Czarownic, Monika Drożdżyńska, Kolaborantki, Kolektyw Złote Rączki, Zofia Kuligowska, Karolina Mełnicka, Ewa Partum, Liliana Piskorska, Jadwiga Sawicka, Ewa Świdzińska i Agata Zbylut. Ekspozycja towarzyszyła poznańskiemu Kongresowi Kobiet. Izabela Kowalczyk – kuratorka wystawy i  autorka książki Matki-Polki, Chłopcy i Cyborgi… sztuka i feminizm w Polsce, której strawersowany tytuł posłużył (jak się można domyślać) za nazwę ekspozycji, pisze o niej: ma prowokować do namysłu nad kondycją i problemami współczesnych Polek – obywatelek, uczestniczek życia publicznego, patriotek, manifestantek; nad ich obecnością i wykluczeniem ze sfery publicznej. Pojawią się odniesienia do Czarnych Protestów, wspólnotowych działań oraz do siły kobiet[23]. Ekspozycja ma zarazem pokazać współczesną sztukę feministyczną – otwartą, ironiczną, zabawną, odważną, głośną i rebeliancką!

Kuratorka otwierała wystawę, stojąc pod czarną parasolką, którą rozpościerał nad nią performer-mężczyzna – Kamil Wnuk. Za nimi znajdowała się wielkoformatowa fotografia „Feministyczne cytaty” Ewy Partum, również ukazująca czarne parasolki oraz banner z hasłem: „Wy odbieracie nam wolność decyzji, my wam odbierzemy władzę”. Motyw strajków kobiet pojawił się na wystawie jeszcze wiele razy: na grafikach Marty Frej; w postaci zdjęć dokumentujących Czarne Protesty, prezentowanych w Fotoplastykonie Poznańskim; na fotografii „408 223* podniesień spódnic czyli Mój sen o Czarnym proteście” Iwony Demko, ukazującej zmultiplikowany autoportret artystki w czarnej sukni, którą zadziera, ukazując czarną dziurę w miejscu narządów płciowych; czy w postaci klipu „Twoja władza” Chóru Czarownic. Te ostatnie podczas poznańskich strajków, wykonują (czy raczej gniewnie wykrzykują) wspomniany utwór (którego tekst jest parafrazą spowiedzi powszechnej), zarzucając mężczyznom wszechobecny patriarchat. Na prezentowanej projekcji wszystkie członkinie Chóru Czarownic występują w samych halkach. Intymne części garderoby i artykuły alkowiane przewijają się w wielu pracach na wystawie. Zazwyczaj są łączne z polskim godłem lub flagą, modyfikowaną na różne sposoby. W „Koronczarce” Ewy Świdzińskiej została sprowadzona do formy ażurowej, białej plecionki w kształcie motyla, eksponowanej na tle damskiego krocza w czerwonych majtkach. „Polka walcząca” to asamblaż Iwony Demko. Praca jest minimalistyczna, oszczędna w środkach. Kwadratowe pole realizacji podzielone zostało na dwie partie: górny biały pas oraz dolny, czerwony. W geometrycznym centrum kompozycji wklejono białe, damskie majtki, rozłożone w taki sposób, że sprawiają wrażenie świeżo rozebranych przez właścicielkę po ich użytkowaniu. Wnętrze bielizny wypełnia czerwony pigment, pochodzący z niższej partii kolażu. Pod elementem garderoby umieszczono, również czerwone, lecz nieco ciemniejsze plamki, symbolizujące krople krwi menstruacyjnej. Fotografia „Autoportret z pożyczonym mężczyzną – aka Jestem Polakiem więc mam obowiązki polskie” Liliany Piskorskiej ukazuje z kolei nagich, przytulonych do siebie mężczyznę i kobietę, leżących w pościeli zadrukowanej wielkim godłem Polski i hasłem: „Jestem Polakiem, więc mam obowiązki polskie. Chwała Wielkiej Polsce 966”. W tekście poświęconym „Polkom, patriotkom, rebeliantkom”, Aleksandra Skowrońska o przekazie płynącym z prezentowanych prac pisała następująco: Odzyskamy patriotyzm: zdrowy, afirmatywny, kobiecy, w pełnym tego słowa znaczeniu (…) Jednak, żeby tego dokonać, musimy wziąć udział w wojnie symbolicznej. Musimy nosić biel i czerwień, ściągając je jednocześnie z ołtarza patriotyzmu napompowanego testosteronem”[24].

Wystawie towarzyszyły liczne działania edukacyjne: sesja poświęcona najnowszej sztuce feministycznej w Polsce, (referaty: Izabela Kowalczyk – wprowadzenie „Polki, patriotki rebeliantki – sztuka feministyczna dzisiaj”, Karolina Sikorska – „Sztuka feministyczna i sztuka feministyczna. O dwóch strategiach artystycznych”, Agata Pyzik – „Queerowa sztuka przegrywania. Od kobiecego masochizmu do selfie feminizmu”, Marta Smolińska – „O postfeminizmie w malarstwie i subwersywnych dialogach z ikonografią religijną”, Ewa Tatar –„Destroy she said. Rzecz o feminizmie jako ikonoklazmie”, Ewa Majewska – „Czarny Protest. Przeciw heroicznemu mesjanizmowi”, Dorota Grobelna – „Feministyczny ruch protestu, między instytucją sztuki a ulicą”, Karolina Wilczyńska – „Polityczna obietnica feministycznego artywizmu”), dyskusje „Polki, chuliganki, artywistki” (prowadzenie – Zofia Nierodzińska [sic!], Karolina Sikorska) i „Czy warto organizować wystawy sztuki kobiet?” (prowadzenie – Agata Jakubowska, Izabella Gustowska), „Niełatwo być dziewczyną – warsztaty dla dziewcząt” (prowadzenie – Agnieszka Chlebowska) oraz warsztaty „To mnie wkurza, czyli sztuka buntu dla opornych” (prowadzenie – Martyna Rogacka). Te ostatnie, skierowane do licealistek, organizowane były pod hasłem: „Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą”. Organizatorzy deklarowali, że: warsztaty mają na celu wyzwolenie u młodych dziewczyn wewnętrznego głosu sprzeciwu i dać im narzędzia – psychologiczne, społeczne – dzięki którym zabieranie stanowiska w sprawach dla nich ważnych będzie przychodzić z większą łatwością[25].

jpg

fot. Radek Pietruszka – PAP

Wróćmy jednak do poznańskich marcowych strajków kobiet. Pierwszy z nich (z 5 marca  2017 roku) promowany był: bannerem wiszącym na fasadzie dawnego skłotu Od:zysk przy ulicy Paderewskiego, z podobizną śp. Anny Walentynowicz i hasłem: WYMAWIAMY SŁUŻBĘ W PRACY  I W DOMU. STRAJK KOBIET TRWA oraz feministycznym spotem, zrealizowanym przez: Zofię Holaczek, Martę Szymanowską i Joannę Ziołę[26]. Ten ostatni ukazuje kobietę w mało estetycznych wizualnie sytuacjach: poprawiające bieliznę, korzystającą z toalety, dostającą krwawienia menstruacyjnego na basenie, obgryzającą paznokcie, usuwające włoski na ciele. W nagraniu występują również dziewczyny liżące się wzajemnie po policzkach, stykające się językami czy podczas masturbacji. Klip wieńczy hasło: „#DOŚĆKOMPROMISÓW”. Bohaterkami spotu są osoby wspierające manifestację. Celem jego realizacji – zdaniem autorek – była chęć przełamania tabu poprzez pokazanie czynności, dla których nie ma miejsca w przestrzeni publicznej, gdyż […] kobiece ciało wciąż uwięzione jest w kulturowej klatce – twierdzi Zofia Holaczek[27]. Reżyserkę nagrania dziwi fakt, że w Polsce temat kataru jest całkiem naturalny, natomiast o miesiączce nie można rozmawiać bez skrępowania[28]. Temu zagadnieniu poświęcony został też obszerny artykuł Pauli Szewczyk, opublikowany na łamach „Newsweeka” z 7 marca 2017 roku: W przestrzeni publicznej można pokazać każdy rodzaj krwi: postrzałową, operacyjną, z samookaleczenia, ale krwi z miesiączki nigdzie pokazać nie wolno! To silny kulturowy zakaz. Ludzie mylą krew menstruacyjną z odchodami – pisze dziennikarka, przywołując słowa znanej feministki – Joanny Keszki[29]. Zdaniem Szewczyk współczesne kobiety żądają prawa do „godnej menstruacji” i z tego powodu „przemycają” okres do opinii publicznej i mediów. Prowokują, tworzą performanse i happeningi[30]. Autorka tekstu „Bez okresu by nas nie było. Dlaczego więc tak bardzo się go brzydzimy?” podaje przykłady tego typu akcji artystycznych: Dwa lata temu muzyczka Kiran Gandhi przebiegła 26-milowy maraton w Londynie celowo nie używając tamponów i podpasek. Metę przecięła z wielką plamą krwi między nogami. Chciała w ten sposób zwrócić uwagę na problem niedostępności higieny „okołookresowej” dla kobiet w krajach Azji i Trzeciego Świata. Zdjęcia pokrwawionych ud Gandhi w niektórych wydaniach brytyjskiej prasy zamazano. Z koeli artystka Rupi Kaur na profil na Instagramie wrzuciła swoje zdjęcie na łóżku – z niewielką czerwoną plamą krwi na prześcieradle i dresie. Zdaniem administracji portalu było to niezgodne z jego polityką. Fotografia dwukrotnie została z niego usunięta. Decyzja o zablokowaniu zdjęcia oburzyła kobiety na całym świecie. Władze Instagrama przywróciły je dopiero po fali internetowego protestu, tłumacząc później, że post Kaur zniknął „przypadkiem”. […] Z kolei przeszło dwa lata temu amerykańskie wydanie „Cosmopolitana” przygotowało specjalną oś czasu wyliczającą „największe menstruacyjne wydarzenia roku”. W USA najwięcej szumu wywołała rozmowa młodziutkiej youtuberki Ingrid Nilsen z prezydentem Barackiem Obamą, która zapytała go, dlaczego tampony opodatkowane są w 40 stanach jak towar luksusowy? Prezydent był kompletnie zbity z tropu. – Nie mam zielonego pojęcia – przyznał zmieszany[31]. Dziennikarka „Newsweeka” pisze także o medialnej akcji Polek, które na oficjalnym profilu facebookowym premier Beaty Szydło zamieszczały wpisy dotyczące szczegółów ich cyklu menstruacyjnego (np. Pani Premier Beato, informuję, że mój cykl przebiega w porządku. Okres dostałam punktualnie, pierwszego dnia bolało jak zawsze; lub Spieszę z informacją o detalach mego cyklu. Jest tak sobie. Okres dostaję średnio do 27 dni, i akurat w sobotę powinna nastąpić wiekopomna chwila, gdy pierwsze czerwone krople zakwitną niczym maki na śnieżnej bieli mam nadzieję, że mojej wkładki)[32]. Ich działania miały być odwetem za rzekomy pomysł zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej.

Kobiety kobietom? – Czyli o co tak właściwie chodzi

O tym, że projekt ustawy dotyczącej zaostrzenia przepisów aborcyjnych przez Sejm został odrzucony, wiadomo od pierwszych dni października 2016 roku[33]. W dalszym ciągu nie brakuje klinik i lekarzy, którzy przepisują antykoncepcję hormonalną, a taka jest dostępna w każdej aptece[34]. Zgodnie z rankingiem „Women in Work Index”, opracowanym przez PwC, sytuacja kobiet na rynku pracy w ostatnim czasie uległa dużej poprawie. Wiąże się to ze spadkiem bezrobocia wśród pań oraz zwiększenia stopy zatrudnienia w pełnym wymiarze godzin. Sukcesywnie minimalizowana jest również luka płacowa między mężczyznami a kobietami. W związku z postępującą mechanizacją pracy, obecnie jest coraz mniej zawodów, których nie mogą wykonywać kobiety. Piotr Soroczyński – Prezes Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych (KUKE) – uważa, że […] na szczeblu wykonawczo-zarządczym to panie podejmuję negatywne decyzje, dotyczące swoich pracownic[35].

Skoro więc nie o prawo do aborcji, nie o dostępność antykoncepcji ani zrównanie możliwości na rynku pracy chodzi, to co? Może uczestniczki Czarnych Protestów mają na myśli inaczej pojętą równość lub proklamowane przez nie godność kobiety oraz szacunek wobec niej?

Wchodzące na ulice „damy” wyglądają i zachowują się w sposób ordynarny, pozbawiony klasy i kobiecej subtelności. Głoszone przez nie hasła pełne są wulgaryzmów. Sama pierwsza dama Poznania, jak została zaanonsowana Joanna Jaśkowiak, zaczęła swoje przemówienie 8 marca 2017 roku na Placu Wolności od frazy: jestem wkurwiona[36]! „Nie dla 3x K (Kinder, Küche, Kirche)” – brzmiał tytuł jej wystąpienia. Jak je rozumieć? Kobiety nie chcą dzieci, nie chcą się dbać o dom i  odrzucają Kościół. Same ponadto, jak zostało wspomniane powyżej, deklarują wypowiedzenie służby w domu i w pracy. Nie chcą też już być atrakcyjne wizualnie – wymachują transparentami z wizerunkiem karykaturalnie ukazanej, zarośniętej kobiety i hasłem: „Pierdolę, nie golę!”[37]. Wyrzekają się na wszystkie sposoby swojej natury, czego najlepszym wyrazem jest zastąpienie Dnia Kobiet, Strajkiem Kobiet. Zjawisko to trafnie opisał Franciszek Kucharczak, stwierdzając, że feminizm w obecnym kształcie, to nie walka o kobiecość, lecz walka z kobiecością.[38]Równość, o której mówią protestujące, jest zatem rozumiana jako dążenie do wyrugowania cech świadczących o kobiecości i chęć zastąpienia ich tym, co właściwe dla mężczyzn, jako chęć upodobnienia się do nich. Zdaniem Kucharczaka właśnie temu służą wulgaryzmy, proklamowanie bezdzietności, popieranie ideologii gender i skłonności homoseksualnych. Nienawiść feministek do mężczyzn […] bynajmniej nie motywuje tych biednych pań do podkreślania swojej odrębności, tylko właśnie do wchodzenia w rolę tych, których tak nienawidzą. […] Jeśli na przykład kobieta przerobi się na „mężczyznę”, utrwala tylko grę pozorów. Jedyna istotna zmiana jest taka, że traci możliwość bycia matką. Zdolności do zostania ojcem oczywiście nie zyskuje. Traci więc płodność – ot i cały „zysk” – zauważa Kucharczak.[39]

jpg

fot. Jacek Bednarczyk

Jak zatem Czarne Protesty mają się do kwestii żądania przez strajkujące szacunku wobec kobiet i poszanowania ich godności? Domaganie się ich przez kobiety, które same się z nich odzierają, brzmi zupełnie niedorzecznie. Jak bowiem traktować poważnie tego typu postulaty kobiet, które przychodzą przed Sejm i zdejmują przed nim spodnie, pokazując bieliznę z wulgarnym, własnoręcznie wyhaftowanym napisem? (wspomniana akcja artystyczna „Poniżej pasa”, której autorka posługuje się chwytem wyrażonym, nomen omen, w tytule działania). Jak w kategoriach godności i szacunku rozpatrywać, wspomniany już, pełen obscenicznych scen, pozbawiających kobietę wdzięku, piękna i szlachetności, klip Holaczek, Szymanowskiej i Zioły, poprzez który do rangi wartości podnosi się obnażanie tego, co najbardziej intymne? Jak wreszcie o godność i szacunek mogą dopominać te, które nad życie drugiego człowieka stawiają istnienie roślin zagrożonych wycinką? Ostatnia ze wspomnianych kwestii  w sposób czytelny wybrzmiała podczas poznańskiej Manify 5 marca 2017 roku, gdzie zaraz po żądaniu refundacji środków antykoncepcyjnych i powszechnego dostępu do prawa aborcyjnego, przez mikrofon padły słowa: Nie mamy prawa zawłaszczać sobie i czynić poddaną faunę i florę. Władza traktuje antagonistycznie zarówno zwierzęta, jak i roślinność, zamiast kooperatywnie, zapominając o immanentnej wartości życia, o wartości podmiotowej każdej istoty żyjącej oraz o tym, że to nie przyroda jest zależna od nas, lecz my od niej[40]. Z tej perspektywy powyższe postulaty jawią się jako wyraz obłudy, egoizmu i wygodnictwa (wystarczy przywołać tu wspomniane wyznania Przybysz i Gretkowskiej), gdzie pod płaszczykiem domagania się prawa do godności i szacunku, skrywane są prawdziwe pobudki – większy komfort życia kobiet, które chcą mieć do wyłącznej dyspozycji większy metraż mieszkania lub możliwość wiecznego korzystania z uciech życia (czytaj: seks bez zobowiązań). Jako totalne nieporozumienie i brak konsekwencji jawi się wizerunek uczestniczki poznańskiej Manify, która idąc z małym dzieckiem w chuście, z dumą niosła transparent z hasłem: „PRAWO DO ANTYKONCEPCJI, GODNEGO PORODU”. Zbiór przeciwstawnych komunikatów, zarówno w sferze wizualnej, jak i werbalnej.

Kobiety walczące o „swoje prawa” często powołują się na znane emancypantki, a swoje dewizy podpierają głoszonymi przez nie teoriami. Za prekursorkę tego ruchu uznaje się Christine de Pisan – pierwszą w Europie zawodową literatkę. Środowiska feministyczne w poczet jej zasług wliczają walkę z mizoginią i sprzeciw wobec społeczeństwu patriarchalnemu, a także promocję udziału kobiet w takich sferach, jak: polityka, nauka i sztuka[41]. Średniowieczna autorka książek, owszem – trudniła się zajęciem przewidzianym wówczas wyłącznie dla mężczyzn (pisarstwo),  owszem – wzięła w obronę kobiety, polemizując z Jeanem de Meunem, który w dziele „Powieść o Róży” przedstawił je jako bezwzględne uwodzicielki[42]. Prawdą jest również to, że de Pisan napisała swoje publikacje, poświęcone kobietom, wyróżniające je i nawołujące do przeciwstawienia się złemu traktowaniu przez mężczyzn. Nie można przemilczeć natomiast faktu, że pisanie było sposobem na utrzymanie trójki dzieci, które wychowywała sama po śmierci męża. Ponadto odnosząc się do utworu Jeana de Meuna, pisarka podkreślała, iż jego autor poniżył kobiety, posługując się w dziele wulgaryzmami, które –  jej zdaniem – nie licują z ich szlachetną naturą i wypaczają właściwą, naturalną funkcję seksualności – ten aspekt powinny wziąć szczególnie pod uwagę uczestniczki manifestacji – wyraz swojemu niezadowoleniu dała natomiast w „Liście do Boga Miłości”[43].

Kwestii książek Christine de Pisan przyjrzę się bliżej, tak ze względu na ich wymowne i korespondujące ze zjawiskiem Czarnych Protestów tytuły („Księga Miasta Kobiet” i „Skarb Miasta Kobiet”), jak i treści, w których upatruje się postulatów emancypacyjnych. Na ich stronicach autorka opisała wizję zamku-twierdzy, zbudowanej przez kobiety i przeznaczonej dla nich. Środowiska feministyczne uważają, że jest to schronisko, w którym solidarne ze sobą niewiasty chronią się przed niesprawiedliwym, światem męskim, spędzając czas na czytaniu życiorysów mądrych przedstawicielek ich płci[44]. Christine de Pisan dokonała opisu i wyliczeń uprzedzeń oraz nagannych zachowań mężczyzn wobec kobiet, były nimi m. in. cudzołóstwo, złośliwość, głupota, gadatliwość, emocjonalność, czy niewiedza. Pisan, broniąc kobiet, nie bała się stanąć w obronie żony Sokratesa – Ksantypy, czy mistycznej królowej Asyrii-Semiramidy. Dowodziła, że oskarżenia mężczyzn wobec kobiet służą wyłącznie utrwaleniu różnicy społecznej, w tym w ograniczeniu praw kobiet. W wyniku powszechnie przyjętego stereotypu kobietom nie dano rozwijać się intelektualnie. Poetka twierdziła, że wystarczyłoby posłać dziewczynki do szkół, aby rozwinąć u nich inteligencję taką samą jak u chłopców, ich rówieśników – stwierdziła Barbara Sas dodając, że de Pisan była rewolucjonistką, która domagała się równości kobiet [z mężczyznami – przyp. J.G.] oraz możliwości sprawowania przez nie władzy[45]. W miejsce słodkiej, uległej „anielicy” poświęcającej się głównie dzieciom i dbającej o dobro mężowskie, pojawia się kobieta samodzielna, wyzwolona spod władzy ojca i następnie męża [nic dziwnego, skoro już nie żył – przyp. J.G]. Kobieta aktywna, budująca swój autorytet, która nie zawaha się w tym celu użyć mocnego oręża manipulacji – pisała Sas[46].

Feministki powołujące się na literaturę Christine de Pisan traktują jej teksty wybiórczo, pomijając w nich zasadnicze aspekty. Miasto, które „wybudowała” pisarka nie było miejscem przeznaczonym dla zwykłych kobiet. Zasiedlały je wyłącznie szlachetne damy, które tę cechę zawdzięczały nie urodzeniu czy pochodzeniu, lecz przymiotom ducha: […] Będą tu mieszkać wszystkie szlachetne kobiety i kobiety zasługujące na cześć, a bramy miasta zostaną zamknięte przed kobietami niecnotliwymi[47]. Jako osoba wierząca i bardzo uduchowiona, de Pisan w „Księdze Miasta Kobiet” pisała: Kobiety powinny błogosławić i wychwalać Boga, za to, że złożył skarb ich dusz w kobiecym ciele[48]. Samo dzieło rozpoczyna się opisem odwiedzin Christine, pochylonej nad ubliżającym płci pięknej utworem Mateusza (pt. „Skargi”), której ukazują się trzy damy – personifikacje Rozumu, Prawości i Sprawiedliwości, wysłane na ziemię przez Boga. To one pomagają wybudować pisarce ufortyfikowane Miasto. Trzy kobiety są ukazane w typie świętych dziewic, mają na głowach koronę jako oznakę królewskiej godności i szlachetności, […] którą osiąga się przez odkrycie i wierność swej naturze – dobrej z przyrodzenia, sprawiedliwej i prawej. Tak jak święte dziewice otrzymują korony na znak ostatecznego zwycięstwa nad grzechem i królowania cnoty, Rozum, Prawość i Sprawiedliwość, jako przymioty Matki Bożej – Królowej wszystkich Cnót, będą ostatecznie panować w Mieście[49]. Zdaniem Małgorzaty Wrześniak teren bezpieczny, ograniczony fortyfikacjami, zamieszkiwany przez kobiety, miał nie tyle oznaczać krainę wyemancypowaną i wolną od patriarchatu, co symbolizować porządek i prawo boskie, oddzielone murem od prawa naturalnego, prawa silniejszego, panującego poza Miastem. Wybranym spośród wielu, godnym i szlachetnym kobietom Bóg zadał stworzenie wolnej, niezależnej i wiecznej społeczności[50]. Według Wrześniak, Christine de Pisan swoje wyobrażenie wywodzi wprost z apokaliptycznej wizji Niebieskiego Jeruzalem jako miasta końca czasów, zamieszkiwanego przez wszystkich sprawiedliwych[51]. Badaczka zwraca uwagę na związek Miasta Kobiet i Państwa Bożego św. Augustyna: Civitas Dei, nazywane odkupioną rodziną Pana Chrystusową, Podróżującym Państwem Chrystusa Króla, Królestwem Bożym, Miastem Bożym jest społecznością wiernych oddających cześć Bogu i postępujących wedle jego przykazań, rozszerzonych naukami Jezusa, jest ponadczasową wspólnotą tych, którzy uwierzyli, że słowo stało się Ciałem, odrzucając bóstwa i obrzędy innych wierzeń – pisze[52]. Tak jak w opozycji dla miasta kobiet u de Pisan pozostaje kraina mężczyzn, tak u św. Augustyna w kontrze do Królestwa Chrystusa jest państwo ziemskie, powstałe na skutek grzechu pierworodnego i skupiające ludzi żyjących według ciała, w przeciwieństwie do kierujących się duchem, mieszkańców Państwa Bożego[53]. M. Quilligan z kolei wizję pojawienia się przed Christine trzech bożych wysłanniczek porównuje do sceny Zwiastowania Marii – tak jak Archanioł Gabriel zwiastował narodziny Syna, który zgładzi grzech, tak Rozum, Prawość i Sprawiedliwość przepowiedziały pisarce, że za jej pośrednictwem zlikwidowany zostanie grzech zabobonu[54]. Scena ta została zobrazowana na miniaturze zdobiącej manuskrypt de Pisan. Obok niej umieszczono drugą: pisarka wraz z Rozumem budują mur obronny, w którym każdy kamień symbolizuje żywot  innej szlachetnej damy: […] należy bowiem najpierw oczyścić teren z błota i czarnych kamieni […] na placu budowy pozostaną tylko piękne, białe, błyszczące kamienie – kobiety szlachetne, z których powstanie miasto. Żywe kamienie z wizji św. Augustyna, z których wznosi się budowla Kościoła na ziemi, poetka zamienia w „kamienie – kobiety”. […] Prawość, pomaga wznieść Christine piękne pałace, wieże i ulice – to kamienie błyszczące, najdroższe ze wszystkich, uosabiają kobiety cnotliwe. Dzieło wieńczy Sprawiedliwość, która wprowadza do miasta święte i męczennice oraz ich Królową – Matkę Bożą. w mieście wzniesionym z materiałów, które cnota rozświetla tak mocno, iż można przeglądać się w nich jak w lustrze znajdą schronienie wszystkie szlachetne damy teraz i w przyszłości – pisze Wrześniak[55].  Dla Christine de Pisan niezwykle ważna była możliwość podejmowania przez kobiety autonomicznych decyzji. Z tego powodu schronieniem dla dam miało być miasto otoczone murem, który bronił ich wolności w dokonywaniu wyboru oraz prawa do decydowaniu o własnym życiu[56]. Ta wolność daleka była jednak od dowolności, ponieważ obwarowana Bożymi Przykazaniami.

Rewolucja jest kobietą – czyli wolność, równość i… pogarda

Poddając analizie Czarne Procesje należałoby się zastanowić nad ich proweniencją. Jak sama nazwa wskazuje genezę zjawiska stanowi „czarna procesja” z grudnia 1789 roku, będąca manifestem, która miała miejsce w Warszawie podczas obrad Sejmu Czteroletniego. Wówczas to  domagający się politycznego równouprawnienia mieszczanie (przedstawicie miast królewskich), na czele z prezydentem Warszawy – Janem Dekertem, ubrani na czarno wyruszyli w pochodzie do króla i marszałka sejmu, którym złożyli memoriał. Znajdowały się w nim postulaty przyznania praw publicznych stanowi mieszczańskiemu. Ich żądania w dużej mierze zostały spełnione w 1971 roku wraz z uchwaleniem prawa o miastach królewskich, które zostało następnie włączone do Konstytucji 3 maja. Zapewniało ono mieszczanom przywilej nietykalności osobistej i majątkowej, dzięki któremu mogli oni od tej pory nabywać ziemię, piastować wyższe urzędy w Kościele, wojsku oraz sądach. Zdaniem Grzegorza Kucharczyka wobec mieszczan miano stosować bardzo szeroko nobilitację (uszlachetnienie). Ponadto mieli oni odtąd prawo posiadania w sejmie własnych przedstawicieli[57]. Inicjatorem „Czarnej procesji” był Hugo Kołłątaj, a samo wydarzenie inspirowane było rewolucją francuską. Na postulaty mieszczan przystano z obawy przed obrotem sprawy analogicznym do tego, który kilka miesięcy wcześniej rozpoczął się we Francji[58].

jpg

fot. Andrzej Grygiel – PAP

Zestawienie Czarnych Protestów z rewolucją francuską nie jest przypadkowe. Uczestniczki manifestacji (w tym sama prezydentowa) wykrzykują: rewolucja jest kobietą! Niektóre spośród nich przebrane są nawet za Francuzki (spódnice do kolan, berety). Tym, co wprost łączy strajki kobiet z procesem głębokich przemian polityczno-społecznych zapoczątkowanych zdobyciem Bastylii, są hasła-postulaty głoszone przez manifestujące feministki. Zasadniczo można je podzielić na trzy grupy, których hasła odnoszą się do: wolności, równości i solidarności (odpowiednik rewolucyjnego „braterstwa”, które ze względu na maskulinizujący charakter musiało zostać zastąpione wyrazem bliskoznacznym, a ten, na który się zdecydowano, denotuje dodatkowo ważne dla wszystkich Polaków przesłanie – łączy się z nadzieją i odzyskiwaniem niepodległości). Uczestniczki i uczestnicy Czarnych Protestów uważają się za osoby światłe, których misją jest walka z fanatyzmem, ciemnogrodem i wstecznictwem tych związanych z Kościołem. Głosząc swoje postulaty, nieustannie powołują się na tolerancję i wolność słowa. Jednocześnie jednak osobom o odmiennych poglądach prawa do tych wartości odmawiają. Czy ta sytuacja nie przywodzi na myśl tej sprzed kilku wieków? Grzegorz Kucharczyk pisze: Co ciekawe, twórcy oświeceniowej ideologii, z których ust nie schodziły wezwania do „tolerancji” i „wolności” słowa; ci, którzy domagali się tego dla siebie, wobec osób prezentujących zgoła inne od nich poglądy stosowali zupełnie inną miarę[59]. W „Eseju o tolerancji” pisał Wolter: Nie wahajmy się zniesławiać autorów o odmiennych poglądach, sączmy podstępnie jad podejrzeń. Niech ludzie dowiedzą się o podłościach przeciwnika, przedstawiajmy go w jak najgorszym świetle[60]. Zarówno dla współczesnych manifestujących, jak i osiemnastowiecznych „zwolenników wolności”, tym przeciwnikiem byli Kościół, głowa państwa oraz ich zwolennicy. Oświeceniowy filozof mając na myśli Kościół, apelował do wszystkich Europejczyków: Wymażcie ten wstyd! (Ecrasez l’infame!) i opisywał chrześcijaństwo jako ciemnotę, wstecznictwo i okrucieństwo wobec inaczej wierzących[61]. Zagłębiem tych pejoratywnych cech miała być nietolerancyjna Polska.

Wróćmy jednak do trzech naczelnych postulatów rewolucji i manifestacji. Na czele słynnej triady znalazła się wolność. Zdaniem Grzegorza Kucharczyka paradoksalnie w czasie rewolucji francuskiej miał miejsce największy jej deficyt, mimo że uchwalona została Deklaracja Praw Człowieka i Obywatela[62]. Rewolucjoniści twierdzili bowiem, że nie ma wolności dla wrogów wolności[63]. W myśl tej dewizy zgilotynowano ok. 23 000 „wrogów wolności”, czyli obrońców monarchy i wiary w Boga, z czego (paradoksalnie!) 80% stanowili przedstawiciele „trzeciego stanu”, o prawa którego rzekomo walczyli rewolucjoniści, w tym kobiety i dzieci[64]. Było to pierwsze ludobójstwo w historii nowożytnej Europy[65].

Prawo do wolności postrzegane jest przez uczestniczki Czarnych Protestów podobnie jak przez francuskich republikanów. Domagają się prawa do wolności decydowania o tym, czy urodzą niechciane dziecko, jednocześnie pozbawiając je prawa do życia. Walczą o wolność słowa, czują się uciemiężane przez władzę i Kościół, jednocześnie zaś dyskryminują i pozbawiają wolności demokratycznego wypowiadania się ludzi o odmiennych poglądach i wyznających inne wartości, nazywając ich oszołomami, fanatykami czy nawet barbarzyńcami. Postulując o wolność w decydowaniu „o swoim ciele” (pomijając w tym egoistycznie  życie drugiego, nienarodzonego człowieka), odmawiają wolności sumienia lekarzowi, który nie chce się przyczyniać do śmierci dziecka.

Frazesem była także deklarowana przez rewolucjonistów równość. Tuż po uchwaleniu Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela podzielono obywateli na różne kategorie, przy czym tymi, którym należało się mniej, byli katolicy. Głoszone przez republikanów poszanowanie prawa własności okazało się być hipokryzją w obliczu konfiskaty wszystkich kościelnych majątków. Dążenie do rozdzielenia Kościoła od państwa w praktyce oznaczało całkowite podporządkowanie Kościoła rewolucjonistom i represje wobec duchownych oraz wiernych, z karą pozbawienia życia włącznie[66]. Prześladowanie dotyczyło wszystkich duchownych, nazywanych fanatykami: Przez fanatyzm rozumiem wasze przywiązanie do waszych dziecinnych wierzeń, do waszych śmiesznych praktyk religijnych – tłumaczył Fouquier-Tinville[67].

Równość, której domagają się uczestniczki manifestacji, to chęć wyzbycia się cech i przywilejów damskich na rzecz zrównania kobiet z mężczyznami. Ta dziwnie pojęta równość to także życie (w możliwe osiągalnym komforcie i luksusie) jednego człowieka – kobiety i pozbawianie tego życia drugiego – dziecka. Ta równość, to wreszcie, jak w przypadku rewolucji francuskiej, ograniczanie praw duchownym poprzez nazywanie ich wszystkich pedofilami i fanatykami, odbieranie im możliwości  zabrania głosu w kwestii ochrony życia poczętego, podejmowania prób dokonania sekularyzacji państwa i odłączenia od niego Kościoła.

Proklamowane przez rewolucjonistów braterstwo nie było czymś naturalnym. Wymuszano je poprzez pogardę do myślących inaczej i wyznających odmienne wartości, a w dalszej kolejności na drodze terroru i wojny (krwawo tłumione powstania chłopów – „wrogów wolności” w obronie Boga i króla)[68]. M. de Robespierre wskazywał na konieczność zaprowadzenia we Francji „despotyzmu wolności”, który kierować się miał zasadą: „im więcej terroru i rozlewu krwi, tym więcej wolności i braterstwa”[69].

Również uczestniczki manifestacji do solidarności „z kobietami pozbawionymi praw” nakłaniają siłą i w sposób opresyjny, na zasadzie: „kto nie jest z nami, jest przeciwko nam”. Osoby występujące w obronie życia nienarodzonego, Kościoła i władzy, nazywane są przez nie oszołomami i „adwersarzami wolności”. Wbrew woli bliskich śp. Anny Walentynowicz i niezgodnie z wyznawanymi przez nią wartościami, wizerunek legendy „Solidarności” wykorzystały do własnych celów, opatrując go podpisem: „Wypowiadamy służbę w pracy i w domu”.

Hasła głoszone przez manifestujące kobiety kierowane są przeciw władzy i Kościołowi. Feministki domagają się świeckiej edukacji w szkołach. Taki sam postulat mieli na ustach rewolucjoniści. To co udało się im osiągnąć nie było edukacją, lecz ateistyczną indoktrynacją (pod płaszczykiem tzw. religii naturalnej przemycano naczelne idee oświeceniowców)[70]. W stopniu ekstremalnym swoją wrogość względem Kościoła wyraziły w Międzynarodowy Dzień Kobiet, w marcu 2017 roku feministki z Argentyny, które przed katedrą odegrały scenę aborcji na kobiecie przebranej za Matkę Boską. Spomiędzy nóg kobiety w stroju Marii tryskała ciecz imitująca krew i kawałki „zakrwawionej” materii – „płodu”. Dziewczyna ucharakteryzowana na Najświętszą Panienkę na szyi miała różaniec i z triumfującym uśmiechem na twarzy, wymachiwała pięścią[71].

Walka uczestniczek Czarnych Protestów z władzą i Kościołem mocno przypomina działania oświeceniowców w tym zakresie. W okresie rewolucji, a następnie republiki we Francji: profanowano wizerunki osób świętych i przedmioty kultu (np. przebierano osły w szaty liturgiczne i opatrzano hasłem: „Jestem godniejszy szacunku od księdza” czy „Jestem cnotliwszy od papieża”), używano pogardliwej nowomowy w odniesieniu do kultu chrześcijańskiego (np. „budynki pod nazwą kościołów”, „święta znane pod nazwą Bożego Narodzenia” czy „to, co zwano mszą”), usuwano krzyże z miejsc publicznych i dewastowano budowle sakralne, także te zabytkowe (np. bazylikę w Cluny)[72]. Władzę w wymiarze symbolicznym zwalczano poprzez dewastację nagrobków i pomników królewskich[73]. Po uśmierceniu Ludwika XIV, w rocznicę zbrodni, odgrywano sceny upamiętniające to wydarzenie: kat ścinał z głowę z portretu władcy w sposób przypominający egzekucję, a następnie pokazywał ją widowni, po czym wyrzucał ją do kosza[74]. Podobną, w dużej mierze, wymowę mają akcje performatywne podczas Czarnych Protestów, polegające na tym, że osoby biorące w nich udział przebierają się w strój więzienny (w poprzeczne paski), a twarze przysłaniają maskami stanowiącymi podobizny czołowych polityków z partii Prawo i Sprawiedliwość.

Republikanie na różne sposoby dążyli też do usuwania symbolu krzyża (zwanego przez nich „znakiem fanatyzmu”) z wszelkich miejsc publicznych. Jedną z taktyk, którą w tym celu zastosowali, było zastępowanie „drzewa zbawienia” „drzewem wolności”. Rośliny te sadzono na miejsce uprzednio wyrugowanego krzyża – na skrzyżowaniu dróg, na placach miejskich. Naruszenie „drzewa wolności” – oficjalnego przedmiotu „nowej Francji” skutkowało ciężkimi  reperkusjami, w tym karą śmierci[75]. Przywołana strategia przywodzi na myśl akcję performatywną pt. „Matki Polki na wyrębie”, w którą zaangażowały się aktywistki z różnych polskich miast pod przewodnictwem artystki  Cecylii Malik. Ta sama grupa kobiet, która domaga się usunięcia krzyża z przestrzeni publicznej, występuje w obronie ścinanych drzew. Ich protest polega na karmieniu piersią dzieci i jednoczesnym siedzeniu na pniach[76].

Wyżej opisane działania rewolucjonistów nie były aberracją, przedsięwzięciem niezamierzonym, lecz świadomie wcielaną w życie ideologią, zgodnie z którą wolny człowiek nie ma nad sobą żadnego zwierzchnika i nie stosuje się do żadnych odgórnych  reguł, sam decyduje o tym, co jest dobre, z co złe, kto ma żyć, a kogo tego życia pozbawić (czyt. wszystkich zagrażających „wolności” – głowy państwa, ich zwolennicy, a także dzieci, które ograniczają „wolność” swoich rodziców)[77]. Markiz de Sade, oświeceniowy autor powieści, w których dawał wyraz swojemu upodobaniu do rożnego rodzaju dewiacji, pisał: Tak obywatele, religia jest nie do pogodzenia z ustrojem wolności, czujecie to tak samo jak ja. Nigdy wolny człowiek nie pochyli głowy przed bogami chrześcijaństwa; nigdy jego dogmaty, rytuały, tajemnice, moralność nie będą mogły odpowiadać republikaninowi… Oddajcie nam pogańskich bogów! Chętnie będziemy czcić Jowisza, Herkulesa czy Pallas Atenę, ale nie chcemy więcej tego baśniowego stwórcy świata (…) nie chcemy więcej tego Boga nieogarnionego, który wszystko ponoć napełnia[78]. U podstaw rewolucji francuskiej legły oświeceniowe poglądy encyklopedystów oraz  zideologizowane poglądy J. J. Rousseau o tym, że człowiek rodzi się wolny, a dopiero istniejące warunki społeczne oraz instytucje (nie tylko państwo, ale również Kościół) nakładają na niego „kajdany niewoli”. Wystarczy więc zniszczyć zniewalające człowieka ograniczenia, by osiągnąć pełnię wolności[79]. Przypomnijmy, że Rousseau był filozofem i pedagogiem, co nie przeszkadzało mu piątkę swoich dzieci rozesłać, ot tak, po przytułkach i żyć przez większość życia jako utrzymanek bogatych kochanek. Sam uważał się za człowieka o krystalicznej moralności, ostatniego niezdegenerowanego i prawdziwie cnotliwego człowieka[80]. Sposób myślenia Rousseau oraz jego styl życia w dużej mierze odpowiadają mentalności i poglądom uczestniczek Czarnych Protestów, dla których wolność jest u człowieka wartością wrodzoną, ograniczaną następnie przez władzę i Kościół. W obu przypadkach komfort własnego życia wziął górę nad życiem poczętych dzieci. I tu, i tu ponadto mamy do czynienia z przekonaniem o swojej szlachetności i etyczności, pomimo – w rzeczywistości – haniebnych czynów.

jpg

fot. Marcin Obara – PAP

Rewolucja francuska zapoczątkowała wiek ludobójstwa w Europie[81]. Zdaniem J. Talmona była ona pierwowzorem wizji polityki, tak bardzo potem charakterystycznej dla reżimów totalitarnych. Polityki zdominowanej przez ideologię[82]. Paradoksalnie ci, w imię których rzekomo wybuchła, ucierpieli na niej najbardziej[83]. W parze z hipokryzją szła pogarda rewolucjonistów dla „prostych ludzi”, zwłaszcza, jeśli uparcie trwali przy wierze ojców. Gdy chodzi o pełne poczucia wyższości stygmatyzowanie części społeczeństwa jako „fanatyków” tkwiących „w okowach zabobonów’ rewolucja francuska także była prototypem. Dzisiaj zwolennicy „nieuchronnego marszu postępu” w tym samym celu używają tylko innych słów („mohery”, „starsi, mniej wykształceni z małych miast”) – zauważa Grzegorz Kucharczyk[84].

Rewolucja o charakterze politycznym przybrała tak naprawdę postać rewolucji religijnej[85]. Sam Robespierre twierdził, że korzystanie z „republikańskiej wolności” i praktykowanie „republikańskiej cnoty” wymaga odpowiedniego „wychowania”[86]. Cel był oczywisty i rozpoznał go bardzo szybko Edmund Burke – „wzrastanie w rewolucji” miało zastąpić chrześcijańską ideę „wzrastania w Chrystusie”, a w konsekwencji doprowadzić do stworzenia quasi-Kościoła „nowych Francuzów”[87]. Rewolucja nie miała  bowiem celu jedynie obalenia monarchii, lecz stworzenie cenę z Francuzów „żarliwej wspólnoty” – za wszelką cenę i zgodnie z dewizą Rousseau: Im więcej terroru i rozlewu krwi, tym więcej wolności i braterstwa[88].

Znając zatem prawdziwe oblicze rewolucji, nie pozwólmy sobie na „powtórkę z rozrywki”.   Nie dajmy się porwać hasłom z transparentów manifestujących kobiet, nie dajmy się nabrać na postulaty, które z pozoru tylko chronią kobiety, tak naprawdę czyniąc największą krzywdę im (pozbawiając je kobiecości), tym najsłabszym, bo nienarodzonym, a w konsekwencji całemu narodowi i Kościołowi w ogóle. Pamiętajmy też, że rewolucja francuska nie była w rzeczywistości inicjatywą oddolną, zrywem biednych, uciskanych „niższych warstw” społecznych, lecz świadomą i dużo wcześniej ukartowaną strategią „oświeconych” przywódców, którzy manipulując i wykorzystując pewną grupę osób, realizowali swoje ideologiczne dezyderaty.

przypisy

[1] M. Wrześniak, „Miasto Dam”: Christine de Pisan, [w:] „Saeculum Christianum. Pismo Historyczno-Społeczne”  2009, nr 16/2, s. 46-47.
[2] Http://warszawa.naszemiasto.pl/tag/marsz-kobiet-8-marca-2017.html [dostęp online: 27 marca 2017 roku].[3] Http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/7,53662,20861449,natalia-przyszbysz-aborcja-moj-protest-song.html [dostęp online: 27 marca 2017 roku].

[4] Ibidem.

[5] Http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/334250-czerska-nagradza-za-aborcje-natalia-przybysz-superbohaterka-2016-wysokich-obcasow-za-odwage-w-czasach-opresji-kobiet [dostęp online: 27 kwietnia 2017 roku].

[6] http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/7,152731,21537501,manuela-gretkowska-skalpelem-duszy-nie-naprawisz.html [dostęp online: 27 marca 2017 roku].

[7] Ibidem.

[8] Ibidem.

[9] Https://www.facebook.com/events/1933125713573071/; http://www.dzienniklodzki.pl/aktualnosci/a/grupa-frakcja-w-lodzkiej-galerii-manhattan-transfer,11876444/, [dostęp online: 27 marca 2017 roku].

[10] Https://www.facebook.com/events/1892072531026860/ [dostęp online: 27 marca 2017 roku].

[11] Https://www.facebook.com/events/389495844750689/ [dostęp online: 27 marca 2017 roku].

[12] Http://watchdogportal.pl/watchdog-article/blondynki-wywoluja-politykow/ [dostęp online: 27 marca 2017 roku].

[13] Https://www.facebook.com/events/392334831150836/ [dostęp online: 27 marca 2017 roku].

[14] Http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/7,127763,21471198,sztuka-ponizej-pasa-stereotypy-w-ktorych-tkwimy-staly-sie.html [dostęp online: 27 marca 2017 roku].

[15] Ibidem.

[16] Ibidem.

[17] Https://www.facebook.com/events/1816947015239137/ [dostęp online: 27 marca 2017 roku].

[18] Ibidem.

[19] Http://krakow.wyborcza.pl/krakow/7,44425,21478351,dzien-kobiet-igla-i-nitka-obalaja-patriarchat-reportaz.html, dostęp: [dostęp online: 27 marca 2017 roku].

[20] Http://www.poznan.pl/mim/events/wystawa-zle-kobiety,92322.html [dostęp online: 27 marca 2017 roku].

[21] Http://kultura.gazetaprawna.pl/artykuly/1025955,poznan-wystawa-zle-kobiety-ck-zamek.html [dostęp online: 8 maja 2018 roku].

[22] Ibidem.

[23] Http://strasznasztuka.blox.pl/2017/08/Polki-patriotki-rebeliantki-zapowiedz-wystawy.html [dostęp online: 9 maja 2018 roku].

[24] Http://kultura.poznan.pl/mim/kultura/news/relacje-recenzje-opinie,c,9/powszechna-mobilizacja,109856.html [dostęp online: 10 maja 2018 roku].

[25] Https://web.facebook.com/events/1825954967715988/ [dostęp online: 9 maja 2018 roku].

[26] Fakt umieszczenia na bannerze promującym feministyczną Manifę wizerunku legendy Solidarności wzbudził oburzenie u środowisk prawicowych oraz rodziny śp. Anny Walentynowicz, która nie została poinformowana o wykorzystaniu jej podobizny. Ponadto kobieta uchodząca za symbol Solidarności nigdy nie utożsamiała się z hasłami, głoszącymi przez uczestniczki Czarnych Protestów, a co więcej, jako katoliczka była takim treściom przeciwna. Wyrażając swoje niezadowolenie, rodzina Anny Walentynowicz domagała się przeprosin, a jej wnuk zapowiedział walkę z tego typu sytuacjami w przyszłości, https://dorzeczy.pl/kraj/23849/Wnuk-Walentynowicz-Babcia-byla-przeciwna-promowaniu-pogladow-wystepujacych-na-Manifie.html [dostęp online: 27 marca 2017 roku].

[27] Http://www.telewizjapolska24.pl/PL-H23/3/1984/nieapetyczny-spot-feministek-sposobem-na-walke-z-falszywym-kompromisem.html, dostęp: 30.03.2017; Zofia Holaczek przeprowadziła również i opracowała wywiad z Tomaszem Puchalskim – prezbiterem Reformowanego Kościoła Katolickiego w Polsce. Z rozmowy z przedstawicielem poznańskiej wspólnoty wynika, że przedstawiciele LGBTQ+ mogą przyjmować sakramenty święte i zawierać związki małżeńskie, niezależnie od korelacji płci, http://teczowypoznan.pl/wiara-bez-rozumu-zabobon/ [dostęp online: 18 kwietnia 2017 roku].

[28] Ibidem.

[29] Http://www.newsweek.pl/swiat/okres-menstruacja-kobiet-na-swiecie-najwieksze-problemy,artykuly,387656,1.html [dostęp online: 18 kwietnia 2017 roku].

[30] Ibidem.

[31] Ibidem.

[32] Ibidem.

[33] Jak podaje „niezależna.pl”, projekt ustawy zakładającej całkowity zakaz aborcji, został odrzucony 352 głosami. Zyskał on 58 głosów poparcia, a 18 osób wstrzymało się od głosu. Zob. http://niezalezna.pl/87135-sejm-zdecydowal-o-losie-ustawy-antyaborcyjnej-projekt-stop-aborcji-nie-bedzie-dalej-procedowan [dostęp online: 27 marca 2017 roku].

[34] W stolicy przychodnią ginekologiczno-położniczą, w której część lekarzy odmówiło przepisywania pacjentkom antykoncepcji hormonalnej, jest „Babka Medica”. W celu ułatwienia wyboru specjalisty, na stronie internetowej placówki można sprawdzić, którzy specjaliści stosują klauzulę sumienia. Mimo jasnej deklaracji i informacji, na lekarzy respektujących wartości chrześcijańskie, a w dalszej kolejności na samą przychodnię spadają ataki, mimo że poza nimi pracują tam medycy, którzy na klauzulę sumienia się nie powołują. Zob. http://www.bibula.com/?p=93859; http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,21514226,klauzula-sumienia-w-prywatnej-przychodni-lekarz-nie-wypisal.html [dostęp online: 27 marca 2017 roku].

[35] Http://www.polskieradio.pl/130/4765/Artykul/1735509,Coraz-lepsza-sytuacja-kobiet-na-rynku-pracy; http://wyborcza.pl/akcje_specjalne/1,155411,19858524,coraz-wiecej-kobiet-bierze-sie-za-wlasny-biznes-i-zarabiaja.html [dostęp online: 27 marca 2017 roku].

[36] Żona prezydenta Poznania, Joanna Jaśkowiak w swoim wystąpieniu stanowczo sprzeciwia się wtłaczaniu kobiet w doktrynę patriarchatu wyrażającego się w postaci trzech „K” (Kinder, Küche, Kirche) jednocześnie podkreślając, że strajkujące kobiety nie są same, gdyż wspierają je: mężowie, partnerzy, ojcowie, bracia (http://poznan.wyborcza.pl/poznan/10,88284,21473093,strajk-kobiet-w-poznaniu-przemowienie-joanny-jaskowiak-jestem.html [dostęp online: 27 marca 2017 roku].

[37] W tym miejscu przychodzi mi do głowy anegdota przytoczona przez Waldemara Łysiaka, który pisze: Niedawno paryskiemu lekarzowi wyrwało się podczas odczytu: „Kobiety miały dawniej lepszą cerę. Wynikało to z częstego wzmożonego dopływu krwi do twarzy, gdy rumieniły się ze wstydu”. Cyt. za: W. Łysiak, MW, Warszawa 2004, s. 112).

[38] Http://gosc.pl/doc/3738425.Stryczek-dla-panny-mlodej [dostęp online: 27 marca 2017 roku].

[39] Ibidem.

[40] Https://www.facebook.com/ManifaPoznan/videos/795493567270567/?pnref=story [dostęp online: 1 kwietnia 2017 roku].

[41] Http://genderstudies.pl/wp-content/uploads/2010/01/Barbara_Sas_Christine_De_Pisan.pdf [dostęp online: 1 kwietnia 2017 roku].

[42] Na zamówienie Filipa Burbona napisała biografię Karola V, pisała też drogocenne manuskrypty dla Karola VI, Jana de Berry, Ludwika Orleańskiego i jego żony – Valentiny Visconti. Izabeli Bawarskiej dedykowała z kolei egzemplarz zawierający jej wszystkie dzieła. Zob. M. Wrześniak, op. cit., s. 36-37.

[43] Ibidem, s. 35-37.

[44] Http://genderstudies.pl/wp-content/uploads/2010/01/Barbara_Sas_Christine_De_Pisan.pdf [dostęp online: 1 kwietnia 2017 roku].

[45] Ibidem.

[46] Ibidem; autorka tekstu napisanego dla Gender Studies w poczet zasług Christine de Pisan wlicza wydanie przez nią pracy poświęconej obronie Joanny d’Arc, czym pisarka miała dać wyraz swej wielkiej odwagi wobec Kościoła i Wielkiej Inkwizycji.

[47] M. Wrześniak, op. cit., s. 33, 43. Wrześniak pisze: „Dla Christine szlachetność nie oznaczało pochodzenia z królewskiego czy szlacheckiego rodu, była przymiotem ducha cnotliwej damy. Wypowie to jeszcze kilkakrotnie ustami cnót – Prawość po zakończeniu budowy wygłosi mowę, w której wyjaśni iż do Miasta nie będą miały wstępu kobiety o złej sławie, zamieszkają w nim tylko kobiety odznaczające się wielką pięknością i wielkim autorytetem, bo nie ma społeczności lepszej i piękniejszego zgromadzenia dla miasta, niż szlachetne i cnotliwe damy”.

[48] Christine de Pizan, La Citta’ delle Dame, tłum. M. Otero, Barcelona 1990, II, XLIX, s. 345, za M. Wrześniak, op. cit., s. 37.

[49] M. Wrześniak, op. cit., s. 42.

[50] Ibidem, s. 43.

[51] Ibidem.

[52] Ibidem.

[53] Ibidem, s. 44.

[54] Ibidem; M. Quilligan, The alegory of Female Autority, Londyn 1991, s. 91.

[55] M. Wrześniak, op. cit., s. 45; Wrześniak porównuje Miasto do pisanej przez Christine księgi – żywoty szlachetnych dam mają być kamieniami, które de Pisan scali za pomocą kielni – pióra.

[56] Ibidem, s. 49.

[57] G. Kucharczyk, Wielka historia Polski, Dębogóra 2012, s. 178; Encyklopedia Warszawy, Warszawa 1994, s. 120.

[58] Ibidem.

[59] G. Kucharczyk, Mity i fakty. Zeszyty historii kościoła, z. 3, Poznań 2014, s. 15.

[60] Ibidem.

[61] Ibidem; G. Kucharczyk, Christianitas – od rozkwitu do upadku, Warszawa 2015, s. 59.

[62] Ibidem, s. 34.

[63] Ibidem.

[64] Ibidem, s. 34-35; Westermann – republikański generał po rzezi na wandejskich chłopach, pisał do władz paryskich: Obywatele republikanie, Wandea już nie istnieje! Dzięki naszej wolnej szabli umarła wraz ze swoimi kobietami i dziećmi. Skończyłem grzebać całe miasto w lasach i bagnach Savenay. Wykorzystując dane mi uprawnienia, dzieci rozdeptałem końmi i wymordowałem kobiety, aby nie mogły dalej płodzić bandytów. Nie żal mi ani jednego więźnia. Zniszczyłem wszystkich. Litość nie jest rewolucyjną sprawą!”. Inny rewolucjonista – Jean Carrier, pisał: Uczynimy z Francji cmentarz, jeżeli nie odrodzi się na naszą modłę.

[65] Ibidem, s. 36.

[66] Ibidem, s. 41; „Konstytucja cywilna kleru” zakładała m.in.: zakaz noszenia strojów duchownych przez księży, zarzucenie celibatu u kapłanów i konieczność wyboru duchownych na poszczególne stanowiska kościelne (proboszczów, biskupów) przez osoby świeckie poprzez głosowanie. Duchownych, którzy odmówili zaprzysiężenia „konstytucji” czekała kara śmierci, podobnie jak i tych, którzy udzielili schronienia takim kapłanom lub brali udział w odprawianych przez nich nabożeństwach.

[67] Ibidem, s. 44.

[68] Ibidem, s. 44-46.

[69] Ibidem, s. 50; 150 lat później G. Orwell opisał w analogiczny sposób logikę państwa totalitarnego – w Roku 1984.

[70] Ibidem, s. 51.

[71] Https://www.lifesitenews.com/news/feminist-dressed-as-virgin-mary-pretends-to-abort-jesus-in-front-of-cathedr; http://malydziennik.pl/satanistyczne-zabawy-feministek-kobieta-przebrana-za-matke-boza-udawala-ze-dokonuje-aborcji-a-to-nie-wszystko-dla-ludzi-o-mocnych-nerwach,3299.html [dostęp online: 18 kwietnia 2017 roku].

[72]  G. Kucharczyk, Christianitas…, s. 52, 61-63; wg rewolucjonistów: w sytuacji, kiedy triumfuje filozofia, należy dołożyć wysiłku do zniszczenia wszystkich świątyń, które świadczą o głupocie naszych ojców i konserwują nadzieje winne przesądów i szarlatanerii.

[73] Idem, Mity i fakty…, s. 56-57.

[74] Idem, Christianitas…, s. 69.

[75] Ibidem, s. 74. W gminie Bedouin za ścięcie „drzewa wolności” na śmierć skazano 63 mieszkańców, a miejscowość kazano całkowicie spalić. O krzyżach, na miejsce których sadzono drzewa, pisano: Są tu krzyże kamienne i drewniane, zabobonny wieśniak wierzy w ich moc i oczekuje od nich jakowejś ochrony. Toteż fanatyzm wciąż  na nowo wznosi je po kryjomu.

[76] Http://krakow.wyborcza.pl/krakow/7,44425,21457324,matki-polki-na-wyrebie-karmily-dzieci-wsrod-scietych-drzew.html [dostęp online: 18 kwietnia 2017 roku].

[77] Ibidem, s. 56.

[78] Ibidem, s. 57-58.

[79] Ibidem, s. 49.

[80] N. Dent, Rousseau, London-New York 2005, s. 8-11.

[81] G. Kucharczyk, opus. cit., s. 37.

[82] Ibidem, s. 49.

[83] Ibidem, s. 63.

[84] Ibidem.

[85] G. Kucharczyk, Christianitas…, s. 65.

[86] Ibidem, s. 66.

[87] Ibidem, s. 66-67. Z inicjatywy Robespierre’a wyznawano kult „Najwyższej Istoty”; powstał wówczas wykaz świąt rewolucyjnych, będących trawestacją katolickiej liturgii, a jednocześnie kpiną z niej. W rocznicę zdobycia Bastylii wprowadzono Święto Federacji, na które składały się: „procesja federacyjna”, dzielenie się  „chlebem bractwa” i skropienie „wodą wolności”. W „nowym najczcigodniejszym tabernakulum” – „Arce” umieszczona została Deklaracja Praw Człowieka i Obywatela jako „nowe Pismo Święte”. Zob. ibidem, s. 73-74.

[88] Ibidem, s. 67. Pisał o tym Saint-Just w Instytucjach republikańskich.