
Jak skutecznie zorganizować „warsztaty z aborcji”, czyli wypowiedź obserwatora świata sztuki nosząca znamiona wypowiedzi artystycznej
Nierzadko krytyk sztuki zmuszony jest skapitulować wobec mnogości wymykających się racjonalnemu osądowi działań artystów współczesnych. Do znacznej ilości performance’ów, dzieł konceptualnych czy spontanicznych gestów w przestrzeni publicznej nie można przykładać miary tradycyjnej sztuki, rządzącej się zasadami piękna, dobra, mimetyzmu – mniej lub bardziej określonych wartości, uznanych za anachronizm przez rzeczników współczesnej kultury postępu. Na szczęście dla krytyków, przez wieki filozofowie zapełnili setki bibliotek opasłymi tomami rozpraw, pełnych ogólnych pojęć. Sofistyczna żonglerka zapożyczonymi terminami pozwala nasycić pozorem treści wiele tekstów poświęconych sztuce, nawet jeżeli same „dzieła” tchną martwą pustką lub, co najwyżej, szybko dezawuującym się publicystycznym znaczeniem.
W znacznie gorszej sytuacji znajdują się „nieprofesjonalni” odbiorcy sztuki, dla których obcowanie z dziełami, nie stanowi źródła zarobku lub poszerzania naukowych zainteresowań. Tacy widzowie w obliczu bariery niezrozumienia znaczniej części zjawisk sztuki współczesnej, zmuszeni są polegać na opinii ekspertów, których kompetencji nie są w stanie zweryfikować.
W ostatnich dniach w mediach przetoczyła się informacja o warsztatach z hiszpańskim kolektywem queer’owym Gyne Punk, odbywających się w Galerii Miejskiej Arsenał w Poznaniu. W obliczu tego wydarzenia media ogólnopolskie zdominowały dwie przeciwstawne narracje – spotkania w Galerii okrzyknięto „warsztatami z aborcji”[1] przy zdecydowanym sprzeciwie organizatorów, którzy w oświadczeniu napisali, że „członkinie grupy [Gyne Punk – przyp. autora] podzieliły się wiedzą historyczną odnośnie rozwoju dziedziny ginekologii i zaprezentowały m.in. używane dawniej narzędzia”, oraz – a co najważniejsze – „prezentacja i warsztaty mają charakter artystyczny i wyrażają osobiste przekonania autorek”[2].
Witkacy pisał, że „rzeczą krytyka jest uzasadnienie swego subiektywnego wrażenia z jakiegoś stałego punktu widzenia”[3]. W mojej opinii „prezentacja i warsztaty nie miały charakteru artystycznego”, co motywuję z jednej strony brakiem jakiejkolwiek transcendentnej wartości i znaczenia, jaką można przypisać formie tego konkretnego wydarzenia, a z drugiej strony rozpoznaniu (opartemu o własny światopogląd) szkodliwego przesłania treści płynących z warsztatów. Sądzę, że trudno dyskutować z ich wartością, nie wpadając w koleiny absurdu lub pustych terminów poprawności politycznej. Niniejszy tekst stanowi próbę odwrócenia uwagi od jałowych sporów światopoglądowych dwóch nieprzystających do siebie stanowisk. Wobec jasno postawionej opinii dotyczącej warsztatów w Galerii za istotne uważam przyjrzenie się sytuacji, w której kompetencje ludzi kultury i badaczy sztuki zużywane są na tłumaczenie oczywistości, dostępnych na wyciągnięcie ręki przy wykorzystaniu tak często pogardzanego dzisiaj „zdrowego rozsądku”.
Pomocnym przy realizacji założonego zadania będzie tekst francuskiej krytyk sztuki Christine Sourgins pt. Zmagania widza ze Sztuką Współczesną[4], w którym autorka przedstawia sposoby manipulowania odbiorcą, jakich używają propagatorzy znacznej części działań wypełniających ramy współczesnego świata sztuki. Aby pokazać mechanizmy zastosowane przez organizatorów i twórców warsztatów posłużę się strukturą artykułu Sourgins, prezentującego w zwięzłych podrozdziałach wybrane sposoby dezinformacji, prowadzące do „zmagań widza ze Sztuką Współczesną”. Przyjęta metoda z jednej strony pozwoli na aktualizację tez zawartych w tekście francuskiej krytyk sztuki, z drugiej zaś ukaże bogaty wachlarz narzędzi skutkujących wprowadzeniem „intelektualnego terroryzmu; terroryzmu skrywającego swe prawdziwe imię”[5], który – jak się zdaje – zawitał w progi Galerii Miejskiej Arsenał w Poznaniu.
„ZASKOCZYĆ WIDZA”
Posługująca się łamaną angielszczyzną prowadząca prowadzi warsztaty:
– „…to narzędzie jest używane by – właśnie w taki sposób – wewnątrz macicy… takimi narzędziami przeprowadza się aborcję, jak moją. Moja aborcja była przeprowadzona takim narzędziem…”[6].
Kobieta trzyma w dłoni podłużny metalowy przedmiot, którym wykonuje zdecydowane, okrężne ruchy. Tekst promujący warsztaty głosi: „Eksperymentalne laboratorium ginekologiczne posługujące się zdegenerowanymi, prostatycznymi technikami pozwalającymi na krytyczne samopoznanie”[7]. W manifeście grupy czytamy: „Pragnę […] własnoręcznych narzędzi aborcyjnych, gangów akuszerek, brokatowych aborcji, rozlanych łożysk w każdym kącie […]”[8]. Po udostępnieniu opinii publicznej przez dziennikarzy informacji o wydarzeniu, organizatorzy zdecydowanie protestują przeciwko określeniu „warsztaty z aborcji”[9]. Wicedyrektor Galerii i kuratorka wydarzenia Zofia nierodzińska (nazwisko z małej litery zgodnie z wolą kuratorki) mówi: „trzeba być szaleńcem żeby uznawać, że narzędzie z XIX wieku może być uznane za sprzęt do wykonania domowej aborcji…”[10].
„PROWOKOWAĆ”
„… nikt do czegoś takiego nie namawiał, wręcz przestrzegał, że w krajach, w których aborcja jest nielegalna, tak jak Chile, Polska […] te narzędzia w dalszym ciągu są stosowane i jest to bardzo niebezpieczne”[11] – kontynuuje kuratorka. Ostrze oskarżenia zostaje przekierowane na „opresyjne” zapisy polskiego prawa, umożliwiającego dokonanie aborcji w trzech przypadkach – zagrożenia życia kobiety, podejrzenia wad wrodzonych u dziecka lub poczęcia w wyniku gwałtu. Organizatorzy przekonują, że występują w imieniu dobra kobiet i ich wyzwolenia z dyskryminującego systemu. Krytycy warsztatów zostają oskarżeni o przekłamanie rzeczywistości i sprowadzanie wydarzenia do skandalu. Potencjalnie bulwersujące treści dyrektor Galerii i jego zastępczyni tłumaczą odniesieniem do praktyk ugruntowanych w historii sztuki (okazuje się, że wydarzenie nie jest zwykłym warsztatem, lecz nosi znamiona wypowiedzi artystycznej) – między innymi do działalności akcjonistów wiedeńskich. Stanowią zatem prowokację, wpisaną w sposób oddziaływania sztuki współczesnej.
„OSZOŁOMIĆ”
Odbiorca, który dowiaduje się, że w placówce artystycznej miało miejsce wydarzenie wykraczające poza tradycyjnie pojmowaną sztukę, może sprawdzić informacje u źródła. Napotyka jednak barierę często stosowaną przez współczesnych artystów i kuratorów – tekst promujący wydarzenie. W przypadku warsztatów napotykamy na zdania: „Gyne Punk zaprasza do ekstremalnego poznania własnego ciała, odzyskania jego obszarów poprzez dekolonizację anatomii przyjemności, do tworzenia narzędzi i zawłaszczania technologii laboratoryjnych, zarówno na poziomie technologicznym, jak i interpretacyjnym. Wszystko to ma na celu przełamywanie tabu technologią biolab DIY, nauką DIT i hakowaniem medycyny odwróconą inżynierią. Pomysł polega na umożliwieniu kolektywnej, samozwańczej i dysydenckiej współpracy skoncentrowanej wokół ciała, wzmacnianiu oddolnej polityki seksualnej emancypacji poprzez ponowne zbadanie techniczno-naukowych tez na temat zdrowia/choroby, uzdrowienia/zaleczenia zakorzenionego w ciele, w którym mieszkamy”[12]. Odbiorca zatapia się w bełkot zamieszczony na oficjalnym portalu uznanej instytucji kultury, a jego tonący umysł chwyta się jednej z dwóch brzytw: „brakuje mi kompetencji, żeby zrozumieć hermetyczny język sztuki współczesnej” lub „nie będę więcej tego czytał, nie interesują mnie te współczesne głupoty”. Przez nieodpowiedzialne posługiwanie się językiem, który zostaje nasycony pseudonaukowym żargonem, dla zdrowo myślącego człowieka zamykają się podwoje najnowszej sztuki, za którymi (pomimo usilnych starań realizatorów postmarksistowskich ideologii) wciąż jeszcze czeka na nas wiele wartościowych i rozbudzających wrażliwość dzieł.
„NAKAZYWAĆ”
Gyne Punk w swoim manifeście zwraca uwagę na opresyjny charakter publicznej opieki zdrowotnej – „Instytucje medyczne stosują do diagnostyki zakazane i przerażające technologie, patriarchalny konserwatyzm i mroczne metody diagnostyczne…”[13]. Kolektyw nie zakłada jednak dialogu ani racjonalnych prób przezwyciężenia problemu. Tekst ma jednoznacznie anarchistyczne przesłanie – „pozyskujemy własną krew, będącą wściekłą wulkaniczną rzeką naszego gniewu uderzającą w drzwi parlamentu”[14], która prowadzić ma do „nieskończonego pandemonium”[15]. Żarty się kończą, kiedy „patriarchalny konserwatyzm i mroczne metody diagnostyczne” skłaniają naszych zdesperowanych „wyzwolicieli” do użycia tak zdecydowanych metod.
„USUWAĆ ODRUCH WARUNKOWY”
Gyne Punk deklaruje, że ich działalność ma zmierzać do „odzyskania własnych ciał”. Jak przekonuje kolektyw, znaczna część proponowanych przez służbę zdrowia usług nie wymaga w istocie wysokich kwalifikacji medycznych, przez co każdy zainteresowany jest w stanie pomóc sobie sam, używając do tego domowych metod – niezależnie od tego, czy myślimy o aborcji, badaniu krwi, syntezie hormonów czy zwalczaniu bólu[16]. Pozytywna wartość instytucji medycznych jest zdaniem kolektywu przesądem. Należy zerwać społeczne więzi, które odruchowo skłaniają nas do poszukiwania pomocy u wykwalifikowanych pracowników służby zdrowia. Wartościowe jest jedynie to, co wiążę się z jednostkowym wymiarem życia człowieka i służy nieskrępowanej niczym wolności jednostki – „Gynepunk jest ekstremalnym i konkretnym gestem oddzielenia naszych ciał od kompulsywnej zależności skamieniałych struktur hegemonicznej maszyny systemu zdrowia”.
„DYSKWALIFIKOWAĆ / DENUNCJOWAĆ”
Wyzwolenie człowieka, polegające na odrzuceniu wykwalifikowanej służby medycznej, dokonuje się na sposób „ekstremalny”, „radykalny” i „brutalny”. Podkreślmy, że mamy tutaj do czynienia z postulatem działania na ciała zarówno członków kolektywu oraz nasze – jako potencjalnie zainteresowanych medycyną „na własną rękę” i „zdobywaniem pełnej kontroli” nad własnym ciałem. Jak wobec tego określić prawdziwy cel Gyne Punk? Uważam, że nikt przy zdrowych zmysłach nie chciałby, aby na jego ciele dokonywane miały być „ekstremalne” czy „radykalne” praktyki. Jakiemu dobru służyć ma „brutalne” demistyfikowanie „brutalności” systemu?
„NAUCZANIE ZMIENNEJ GEOMETRII”
Poza odrzuceniem oficjalnej pomocy medycznej kolektyw przedstawia również szereg źródeł wiedzy i umiejętności, służących rozwijaniu swojego emancypacyjnego pomysłu. Jedną z nich jest „naukowa metodologia”, która ma zostać „wydarta” systemowi i wykorzystana we własny, spontaniczny sposób – poprzez konstruowanie narzędzi diagnostycznych, leczenie i manipulowanie ciałem. Równocześnie na łamach manifestu odnajdujemy odniesienia do „rytuałów voodoo”, „mądrości przodków”, a także szamańskich praktyk południowoamerykańskich Indian Mapuche. Mapuche są interesujący w kontekście działalności Gyne Punk z dwóch powodów. Po pierwsze, struktura społeczności charakteryzuje się większą płynnością identyfikacji płci niż w tradycyjnym społeczeństwie europejskim. Po drugie, duża część indiańskiej kultury oparta jest na szamanizmie i magicznych praktykach leczniczych[17].
Wobec szerokiego spektrum inspiracji działalność Gyne Punk staje się zbiorem luźno związanych metod paramedycznych, które łączy przewodnia myśl anarchistycznej emancypacji. Poznańskie warsztaty można ujmować z wielu – niepowiązanych w istocie – perspektyw i budować między nimi sztuczny konsensus. Medycyna związana z zastosowaniem wysokich technologii, ziołolecznictwo, magia, postmarksistowska ideologia, nieograniczony kult wolności, zainteresowanie biologią i majsterkowaniem – każdy z tych tematów jest adekwatnym kluczem do rozmów o warsztatach. Organizatorzy zyskują możliwość wprowadzania do przestrzeni publicznej dowolnych treści, a żadne z nich poprzez rozmycie znaczeń nie zostaje podjęte w kompetentny sposób.
„WŁĄCZENIE I WSPÓŁPRACA WIDZA”
Wydarzenie w Galerii nie było wykładem, będącym z definicji jednostronną prezentacją treści wybranych przez prelegenta. Forma warsztatów włącza do współtworzenia wydarzenia wszystkich zainteresowanych. Potencjalna krytyka nie uderza bezpośrednio w organizatorów i promotorów prezentacji, lecz rozkłada się na wszystkich uczestników, obarczonych mimowolną odpowiedzialnością za przebieg spotkania. Współgra to oczywiście z ideą „oddolnego” i „spontanicznego” działania proponowanego przez Gyne Punk – „Jeśli masz umiejętności i wiedzę z zakresu biologii, biochemii, laboratorium, diagnostyki klinicznej, chemii, projektowania 3D, tłumaczenia języka medycznotechnicznego, pielęgniarstwa lub jesteś po prostu ciekawy, masz coś do przekazania lub do nauczenia — spróbuj …”[18].
„GIERKI DLA SADO-MASO”
Wyobrażam sobie, że punkt wyjścia kolektywu stanowi płaszczyznę porozumienia pomiędzy Gyne Punk i krytykami. Zgodnie z powszechną opinią Polska opieka medyczna wymaga zdecydowanych reform. Od krytyki służby zdrowia daleko jednak do antysystemowego radykalizmu, który u Gyne Punk znajduje wyraz także w sferze estetyki. Konstruowanie własnych narzędzi ginekologicznych i praktykowanie alternatywnych sposobów leczenia uzupełnia emocjonalna forma przekazu i wampiryczno-satanistyczna otoczka. Mroczna estetyka – spotykana podczas występów scenicznych wykonawców muzyki ekstremalnej – zdaje się nie przystawać do działalności medycznej. O ile łatwiej można by zaakceptować postulaty grupy, gdyby wypowiedzi ich cechowały się naukowym obiektywizmem, merytorycznym wskazaniem podejmowanych problemów, a grupa akcentowała jedynie alternatywne podejście do ochrony zdrowia. Oczywiście, strategię Gyne Punk można określić mianem prowokacji, dadaistycznych działań drażniących „oburzonego kołtuna”. Osłabia to jednak skuteczność prezentowanych postulatów, które miejscami zbliżają się do deklaracji podjęcia działań terrorystycznych – „TERAZ to czarownice mają płomienie”[19].
„SZTUKA KŁAMANIA”
Medialna aktywność organizatorów warsztatów stanowi ciąg odkrywania i gubienia tropów. Sekwencję wydarzeń rozpoczyna ujawnienie nagrań wideo przedstawiających fragmenty warsztatów, na których widzimy, jak prowadząca opowiada o historycznych narzędziach do wykonywania aborcji, odnosząc je do swoich własnych doświadczeń. Media informują, że istnieją podstawy by sądzić, że w Galerii odbywają się warsztaty niekompetentnie i wybiórczo podejmujące tematy z zakresu ginekologii, mogące stanowić działanie afirmujące zabieg usuwanie ciąży.
W odpowiedzi organizatorzy warsztatów podnoszą szereg wyjaśnień i tłumaczeń. Przyjętych strategii jest wiele, ale dają się one podzielić na dwie, w zasadzie wykluczające się, grupy. Pierwszą reprezentują argumenty „artystyczne”. Zofia nierodzińska wpisała warsztaty w tradycję sztuki związanej z wystąpieniami wiedeńskich akcjonistów[20]. Przypomnijmy, że austriacka grupa zasłynęła prowokacjami, podczas których publicznie defekowano, masturbowano się, pokrywano swoje ciała ekskrementami i wymiocinami. Czołowi reprezentanci nurtu to między innymi Otto Muehl, skazany na siedem lat więzienia za czyny pedofilskie[21] i Hermann Nitsch, twórca Teatru Orgii i Misteriów – wydarzeń czerpiących z tradycji pogańskich i satanistycznych rytuałów, którego stałymi rekwizytami były martwe zwierzęta i hektolitry krwi. Akcjoniści w swoich działaniach zmierzali do transgresji, a więc przekroczenia ograniczeń własnej biologii, moralności i norm społecznych.
W tym ujęciu przywołanie akcjonistów jest kneblem kończącym wszelką dyskusję. Każde ekstremum może zostać uznane za transgresyjne i wpisać się w ciąg quasi-filozoficznych rozważań, które, poza samousprawiedliwieniem, nie prowadzą do żadnego pozytywnego rezultatu. Złapanie się mocno zardzewiałej brzytwy „akcjonizmu wiedeńskiego” pozwala na włączenie działania Gyne Punk w rozdęte ramy świata sztuki i zamknięcie ust „niedouczonych ciemniaków”, który w swojej drobnomieszczańskiej ignorancji nie dostrzegli, że „tak się robi sztukę w wielkim świecie”[22]. Wszystko to odbywa się przy łomotaniu w bęben „światopoglądowej cenzury” i „politycznej nagonki” – praktyki wdrażanej niejako „z automatu” przy jakiejkolwiek próbie krytyki działań podejmowanych w obrębie sztuki najnowszej. Wolność słowa, zdaniem organizatorów, pozwala na zaistnienie każdego, nawet najbardziej nonsensownego i szkodliwego zjawiska w przestrzeni Galerii w imię „subiektywnych przekonań” i poszerzania definicji sztuki, lecz nie przysługuje krytykom starającym się przedstawić problem opinii publicznej, posługujących się racjonalnymi argumentami.
Drugą linie obrony oparto na „edukacyjnej” wartości warsztatów. Z chęcią zapoznam się z opinią uczestnika, który przekonująco przedstawi zysk poznawczy płynący z wydarzenia. Póki co, pozostają domysły – co robiły zafoliowane, plastikowe narzędzia ginekologiczne podczas prezentacji XIX-wiecznych technik aborcyjnych? Gdzie zainteresowani mogą zapoznać się z efektami zajęć, do których organizatorzy zaliczają wykonany własnoręcznie mikroskop? Jaki związek ma prezentacja grupy podnoszącej postulat radykalnego przejęcia kontroli nad własnym ciałem, w tym swobodnego dostępu do aborcji (przy czym nie jest to żadne „własne ciało”, tylko odrębny organizm ludzki, na co „postępowi” entuzjaści przerywania ciąży pozostają głusi) do działalności wicedyrektor Galerii, zaangażowanej w proceder tak zwanej „turystyki aborcyjnej”[23]? Organizatorzy dotychczas nie ustosunkowali się do tych pytań.
***
W niniejszym artykule starałem się pokazać, że mechanizmy opisane przez Sourgins znajdują swój wyraz także w obrębie polskich instytucji sztuki. Zależało mi na przybliżeniu kontekstów związanych z grupą Gyne Punk i ich działalności w Galerii Miejskiej Arsenał, której przedstawiciele niechętnie ujawniają szczegóły dotyczące przebiegu, okoliczności i celu warsztatów. Zrozumienie istoty wydarzenia osiągnąć można jedynie na drodze metodycznej rekonstrukcji faktów, które w tym przypadku przedstawiają niekorzystny obraz działalności kolektywu oraz znaczenia ich przyjazdu do Poznania.
Wyrażam nadzieję, że wydarzenie w Galerii odniesie chociaż jeden pozytywny skutek, skutecznie prowokując wszystkich zainteresowanych do włączenia się do dyskusji na temat granic wolności w sztuce współczesnej. Dyskusja taka jest możliwa tylko wtedy, gdy przyjmiemy rozumienie swobody wypowiedzi opartej na racjonalnych argumentach, nie wynikające z ideologicznych przesłanek narzucanych przez jedną ze stron.
przypisy
[1] Por. http://radiopoznan.fm/informacje/pozostale/pokazy-jak-wykonac-aborcje-w-galerii-miejskiej-arsenal [dostęp online: 18 czerwca 2018 roku], https://epoznan.pl/news-news-85949-Szkolenie_z_aborcji._W_Galerii_Miejskiej_Arsenal_odbyly_sie_kontrowersyjne_warsztaty [dostęp online: 18 czerwca 2018 roku], https://poznan.tvp.pl/37368943/promowanie-aborcji-w-miejskiej-instytucji (dostęp online: 18 czerwca 2018 roku], http://telewizjarepublika.pl/skandaliczne-3939warsztaty3939-w-poznaniu-jak-przeprowadzic-aborcje-domowymi-sposobami,65882.html [dostęp online: 18 czerwca 2018 roku].
[2] Http://www.arsenal.art.pl/wydarzenia/oswiadczenie/ [dostęp inline dnia 18 czerwca 2018 r.)
[3] S. I. Witkiewicz, O artystycznej i literackiej pseudokulturze, w: Bez kompromisu. Pisma krytyczne i publicystyczne, Warszawa 1976, s. 206.
[4] Ch. Sourgins, Zmagania widza ze sztuką współczesną, przeł. P. Ignaczak, „Artium Quaestiones”, t. XXI, s. 201-224.
[5] Ibidem, s. 201.
[6] Wypowiedź pochodzi z materiału upublicznionego w programie Telewizji Polskiej „Warto rozmawiać” z dnia 4 czerwca 2018 r. Por. https://vod.tvp.pl/video/warto-rozmawiac,04062018,37210994 [dostęp online: 18 czerwca 2018 r.].
[7] Https://www.facebook.com/events/166584067507819/ [dostęp online: 18 czerwca 2018 r.].
[8] Wszystkie fragmenty manifestu grupy cytowane w niniejszym tekście oparto na tłumaczeniu własnym. Por. https://hackteria.org/wiki/GynePUNK [dostęp online: 18 czerwca 2018 r.].
[9] Https://www.facebook.com/GaleriaMiejskaArsenal/photos/a.10150137868653811.288369.240141003810/10155625135723811/?type=3&theater [dostęp online: 18 czerwca 2018 r.].
[10] Https://vod.tvp.pl/video/warto-rozmawiac,04062018,37210994 [dostęp online: 18 czerwca 2018 r.].
[11] Https://vod.tvp.pl/video/warto-rozmawiac,04062018,37210994 [dostęp online: 18 czerwca 2018 r.].
[12] https://www.facebook.com/events/166584067507819/ [dostęp online: 18 czerwca 2018 r.].
[13] https://hackteria.org/wiki/GynePUNK [dostęp online: 18 czerwca 2018 r.].
[14] Ibidem.
[15] Ibidem.
[16] Ibidem.
[17] A. M. Bacigalupo, The Struggle for Machi Masculinities: Colonial Politics of Gender, Sexuality and Power in Chile, http://www.mapuche.info/mapuint/baciga03030E.pdf [dostęp online: 18 czerwca 2018 r.]. Wokół Mapuche pojawiały się również kontrowersje związane z oskarżeniami o składanie ofiar z ludzi. Por. http://content.time.com/time/magazine/article/0,9171,869529,00.html [dostęp online: 18 czerwca 2018 r.].
[18] https://www.facebook.com/events/166584067507819/ [dostęp online: 18 czerwca 2018 r.].
[19] Https://hackteria.org/wiki/GynePUNK [dostęp online: 18 czerwca 2018 r.].
[20] Http://www.arsenal.art.pl/wydarzenia/oswiadczenie/ [dostęp online: 18 czerwca 2018 r.], http://radiopoznan.fm/informacje/pozostale/pokazy-jak-wykonac-aborcje-w-galerii-miejskiej-arsenal [dostęp online: 18 czerwca 2018 r.].
[21] Http://archive.is/20130625214854/http://www.huffingtonpost.com/2013/05/28/otto-muehl-dead-controversial-austrian-artist-vienna-actionism-87_n_3345176.html?#selection-4113.24-4113.33 [dostęp online: 18 czerwca 2018 r.].
[22] W liście członków Rady Programowej Galerii do Prezydenta Miasta Poznania Jacka Jaśkowiaka pada argument, że „wartość merytoryczną niniejszego projektu potwierdza wsparcie otrzymane od Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej, Instytutu Goethego i Heinrich Böll Stiftung”. Por. https://www.facebook.com/GaleriaMiejskaArsenal/photos/a.10150137868653811.288369.240141003810/10155611486418811/?type=3&theater [dostęp online: 18 czerwca 2018 r.].
[23] Http://radiopoznan.fm/informacje/pozostale/aborvja [dostęp online: 18 czerwca 2018 r.].